Polska to kraj, w którym możesz prędzej dostać się do egzorcysty, niż do psychologa
Kiedy człowiek zaczyna tracić równowagę psychiczną, zazwyczaj szuka pomocy – ale w Polsce ścieżki prowadzą w bardzo różne strony. Jedni zapisują się do psychologa lub psychiatry, inni – do egzorcysty. I chociaż obie drogi mają zupełnie inne cele, to w praktyce często łączy je jedno: poczucie bezsilności wobec systemu, w którym szybka pomoc bywa luksusem.
Czy naprawdę łatwiej dziś trafić do duchownego, który „wypędza demony”, niż do specjalisty, który leczy depresję lub zaburzenia lękowe?
Dostęp do psychologa – fakty i liczby
Według danych z portalu Świat Przychodni, średni czas oczekiwania na pierwszą wizytę u psychologa w ramach NFZ wynosi około 142 dni. W praktyce jednak waha się od kilku tygodni do ponad roku, a w niektórych placówkach nawet dwóch lat. Wszystko zależy od regionu i rodzaju poradni – w większych miastach terminy bywają krótsze, ale tam też zapotrzebowanie jest większe.
W systemie NFZ, zgodnie z raportem Najwyższej Izby Kontroli, czas oczekiwania na pomoc psychologiczną lub psychoterapeutyczną w niektórych ośrodkach dla dzieci i młodzieży sięgał 12 miesięcy. Z kolei dane Narodowego Funduszu Zdrowia dla poradni zdrowia psychicznego wskazują na średni czas około 60–80 dni, ale tylko w nielicznych województwach.
Sytuacja jest więc nierówna i chaotyczna – w jednym mieście wizyta możliwa jest po dwóch tygodniach, w innym po pół roku. A każdy miesiąc zwłoki w leczeniu zaburzeń nastroju czy traumy to nie tylko przedłużone cierpienie, lecz często realne ryzyko pogorszenia stanu zdrowia.
Egzorcyści – alternatywa czy ucieczka?
W tym samym czasie w Polsce funkcjonuje ponad 120 księży egzorcystów – liczba, która rośnie od początku XXI wieku. W niektórych diecezjach (np. krakowskiej, poznańskiej, warszawskiej) można umówić się na spotkanie w ciągu kilku dni, często bez pośrednictwa.
Dla wielu wiernych, szczególnie tych, którzy nie ufają psychiatrii, droga do egzorcysty wydaje się szybsza i bardziej „ludzka”. Nie trzeba skierowania, nie ma biurokracji, a rozmowa z duchownym bywa łatwiejsza emocjonalnie niż z lekarzem. Co więcej, niektórzy kapłani łączą modlitwę z "psychologicznym" wsparciem – nieświadomie pełniąc rolę terapeuty.
Problem zaczyna się wtedy, gdy osoba cierpiąca psychicznie traktowana jest jak „opętana” i zamiast leczenia otrzymuje modlitwę o uwolnienie. Zdarza się, że cierpienie psychiczne zostaje błędnie zinterpretowane jako duchowe zniewolenie – co może prowadzić do pogłębienia kryzysu, a nawet tragedii, tak jak to miało miejsce w przypadku Anneliese Michel.
Dlaczego ludzie wybierają duchownego zamiast psychologa
Po części to kwestia dostępności – do egzorcysty często łatwiej się umówić, a spotkanie jest darmowe. Ale chodzi też o kulturę i język, w jakim mówimy o cierpieniu. Dla wielu Polaków, zwłaszcza starszych, słowa „depresja” czy „nerwica” brzmią obco, a „zły duch” – zrozumiale.
W społeczeństwie, w którym religijność wciąż silnie przenika życie prywatne, pomoc duchowa jest bardziej akceptowana niż psychologiczna. Pójście do terapeuty bywa odbierane jako słabość, a do księdza – jako akt odwagi. Dlatego właśnie tak wielu ludzi w kryzysie najpierw trafia do konfesjonału lub na modlitwę o uzdrowienie, a dopiero potem – jeśli w ogóle – do gabinetu psychologa.
Psychologia i duchowość – dwa języki tego samego cierpienia
Nie chodzi o to, by stawiać te dwa światy w opozycji. Egzorcysta nie zastąpi psychoterapeuty, ale psycholog też nie odpowie na pytania o sens i duszę. W idealnym systemie oba poziomy – duchowy i psychologiczny – powinny się uzupełniać.
Coraz więcej psychoterapeutów dostrzega, że duchowość może być elementem procesu zdrowienia, a nie zagrożeniem dla racjonalnego myślenia. Tak samo niektórzy duchowni uczą się odróżniać zaburzenia psychiczne od problemów natury duchowej. Niestety, przypadków współpracy jest wciąż za mało, a system ochrony zdrowia psychicznego w Polsce – niewydolny.
Społeczne skutki „kolejek do pomocy”
Długie kolejki do psychologów mają swoje głębokie konsekwencje społeczne. Wciąż silna pozostaje stygmatyzacja terapii – wiele osób boi się przyznać, że korzysta z pomocy psychologa, obawiając się oceny otoczenia. Pojawia się też nierówność w dostępie: ci, którzy mają środki finansowe, szukają pomocy prywatnie, natomiast inni czekają miesiącami na wizytę w ramach NFZ.
Z powodu braku realnej pomocy medycznej coraz więcej osób ucieka w duchowość, kierując się tam, gdzie mogą zostać wysłuchane – do księdza, wspólnoty modlitewnej czy „uzdrowiciela”. Zjawisku temu towarzyszy dezorientacja kulturowa: część społeczeństwa nadal postrzega depresję jako przejaw słabości lub grzechu, a nie chorobę wymagającą leczenia. W efekcie wiele osób pozostaje bez wsparcia, zawieszonych między wiarą a psychologią.
Czy coś się zmienia?
Od 17 września 2025 r. wizyta u psychologa w ramach NFZ nie wymaga skierowania. Zmiana formalnie upraszcza dostęp, ale sama w sobie nie gwarantuje krótszych kolejek — te wciąż są silnie zróżnicowane regionalnie. Żeby system faktycznie zaczął skutecznie działać, potrzebna jest nie tylko reforma przepisów, lecz także zmiana mentalna: przekonanie, że psycholog to nie wstyd, a pomoc duchowa nie musi być alternatywą dla leczenia.
Bo dopóki psychoterapia będzie luksusem, a cierpienie duchowe traktowane jak „opętanie”, dopóty ten kontrast między nauką a wiarą pozostanie jednym z najgłębszych podziałów we współczesnej Polsce.
Źródła
- Świat Przychodni, „Psycholog na NFZ – średni czas oczekiwania 142 dni”, 2025.
- Najwyższa Izba Kontroli, „Niewydolna pomoc psychologiczna i psychoterapeutyczna dla dzieci i młodzieży”, raport 2023.
- Medonet.pl, „Ile czeka się na wizytę u psychologa na NFZ”, 2025.
- Reciproc.pl, „Czas oczekiwania na wizytę u psychologa na NFZ”, 2025.
- Archidiecezja.pl, „Egzorcysta: szatan chce rozczarowania człowieka”, 2024.
- NFZ – Terminy Leczenia, dane 2025.




