Przejdź do treści

Ślady zębów pojawiały się na jej ciele na oczach świadków – tajemniczy przypadek Eleonory Zugun

W latach dwudziestych XX wieku europejskie gazety donosiły o rumuńskiej dziewczynce, na której ciele pojawiały się ślady zębów i zadrapania — zawsze wtedy, gdy przyglądali się temu świadkowie. Eleanora Zugun miała zaledwie dwanaście lat, a już nazwano ją „dzieckiem demonów”. Jej historia trafiła do laboratoriów parapsychologów, na łamy prasy i do annałów nauki, a do dziś pozostaje jedną z najbardziej niezwykłych zagadek z pogranicza psychologii i zjawisk niewyjaśnionych.
  • Tajemniczy przypadek Eleonory Zugun
    Caption
    Tajemniczy przypadek Eleonory Zugun

W połowie lat 20. XX wieku Europa czytała o rumuńskiej nastolatce, wokół której miały dziać się rzeczy, których nie dało się zaklasyfikować: kamienie uderzające w dom, samoistnie poruszające się przedmioty, nagłe zadrapania i ślady zębów pojawiające się na skórze. Dziecko nazwano „opętanym”, badacze mówili o poltergeiście, sceptycy o autosugestii i sztuczkach. Sprawa Eleonory Zugun do dziś jest jedną z najlepiej udokumentowanych, a zarazem najbardziej niejednoznacznych historii z pogranicza psychologii i zjawisk niewyjaśnionych.

Talpa, 1925 rok: iskra, która uruchomiła lawinę

Eleonora Zugun urodziła się 24 maja 1913 r. w Talpie na północy Rumunii. W lutym 1925 r. podczas spaceru do domu babci miała podnieść z drogi monetę, którą jej koleżanka nazwała „pieniędzmi diabła”. Eleonora kupiła za nią słodycze, nie podzieliła się z innymi, a babcia — rozwścieczona — powiedziała, że „połknęła diabła”. Następnego dnia, jeszcze u babci, w dom zaczęły uderzać kamienie. Po powrocie do Talpy powtórzyły się samoczynne ruchy drobnych przedmiotów. Rodzina, przerażona, umieściła dziewczynę najpierw w monasterze, a potem — na obserwacji — w szpitalu psychiatrycznym.

To właśnie wtedy lokalna prasa (18 kwietnia 1925 r.) podała wiadomość o „opętanym dziecku”. Notatka trafiła do niemieckiego środowiska badaczy zjawisk psychicznych: inżynier Fritz Grunewald przyjechał do Talpy, wyciągnął Eleonorę ze szpitala i przez kilka dni rejestrował fenomeny. Zmarł jednak nagle na zawał, a jego notatki opublikowano już pośmiertnie.

Wiedeń: hrabina, dzienniki i 3060 incydentów

Jesienią 1925 r. Eleonora trafiła do Wiednia pod opiekę hrabiny Zoë Wassilko von Serecki — arystokratki, która od lat uczestniczyła w badaniach nad mediumizmem. Wassilko prowadziła skrupulatny dziennik. Tylko między wrześniem 1925 a październikiem 1926 zapisała 3060 niewytłumaczalnych zdarzeń, z czego 884 potwierdzili niezależni świadkowie (rodzice hrabiny, służba, wizytujący naukowcy). Wśród zjawisk były gwałtowne stuki, przesuwanie się mebli i tzw. „aporty” — przedmioty pojawiające się po drugiej stronie ścianki działowej.

Wiedeńska prasa ochrzciła dziewczynkę „dzieckiem demonów”, ale do mieszkania hrabiny zaglądali nie tylko dziennikarze. W kwietniu 1926 r. przyjechał Harry Price, już wówczas znany brytyjski badacz zjawisk paranormalnych. Widział — jak pisał — jak „pies-zabawka” ląduje za ścianką w miejscu, które z jego pozycji powinno być widoczne. Zdarzenie zanotował co do minuty, opisując trasę lotu jak „ostrą krzywą, jakby coś rzuciło przedmiot ponad przegrodą” — i dodawał, że tego typu „rzuty” obserwowano wielokrotnie.

Londyn, Berlin, Monachium: laboratoria i kamera

26 września 1926 r. Eleonora, pod opieką hrabiny, wyruszyła w podróż badawczą do Niemiec i Anglii. W Londynie Price powtórzył obserwacje w swoim laboratorium, publikując później dwa szczegółowe raporty w Journal of the American Society for Psychical Research oraz w biuletynie własnego National Laboratory of Psychical Research. W Berlinie przyglądał się jej m.in. zoolog Carl Zimmer, a w Monachium powstał materiał filmowy, na którym — jak twierdzili badacze — widać etap „pojawiania się” zadrapań. Część raportów z Berlina i Monachium zaginęła, ale ślady publikacji i wzmianki o filmie się zachowały.

„Dracu” i znaki na skórze

Z czasem obok „telekinez” zaczęły pojawiać się na ciele dziewczyny nakłucia, równoległe zadrapania i ślady zębów. Niektóre „ugryzienia” były wilgotne; Eleonora mówiła, że to „ślina Dracu” — diabła. Badacze pobrali próbki; opisano w nich mikroorganizmy inne niż w jej własnej ślinie, ale jednocześnie zwrócono uwagę, że nie można wiarygodnie stwierdzić, iż była to ślina. Dla części badaczy był to dowód na „atak zewnętrzny”, dla innych — błąd interpretacyjny lub działanie autosugestii.

Psychoanaliza, temperament i… apetyt

To pierwszy głośny przypadek poltergeista, w którym zastosowano narzędzia freudowskie. Hrabina Wassilko i współpracujący z nią lekarze oceniali temperament dziewczynki, notując korelacje: zjawiska nasilały się, gdy była rozdrażniona — i (co Price odnotował z mieszaniną rozbawienia i konsternacji) gdy… rosło jej łaknienie. Nie obserwowano ich nigdy, gdy spała. Takie wzorce pasowały do hipotezy o spontanicznej aktywności psychicznej (RSPK — recurrent spontaneous psychokinesis), czyli „wyładowaniach” napięcia, które w nieznany sposób oddziałują na otoczenie.

Krytyka i „przypadek mieszany”

Nie brakowało też głosów polemicznych. Heinrich Rosenbusch argumentował w 1928 r., że mamy do czynienia z mistyfikacją, mylną interpretacją i „drobiazgami” branymi za fenomeny. Późniejsze analizy (m.in. Peter Mulacz, 1999) wykazały, że zarzuty Rosenbuscha są w wielu punktach nietrafne — mylił np. odruchowe reakcje skóry ze „zdemaskowanymi zadrapaniami”. Co ważniejsze: sama hrabina przyznawała, że gdy Eleonora nie była dobrze kontrolowana, zdarzało jej się uciekać do sztuczek. Dlatego współcześni badacze opisują sprawę uczciwie jako „przypadek mieszany”: obok zjawisk trudnych do wytłumaczenia pojawiały się epizody, które dziewczynka mogła aranżować.

Nagłe wyciszenie

14 lutego 1927 r., gdy u nastolatki pojawiła się pierwsza miesiączka, fenomeny zaczęły gwałtownie wygasać. Ostatnie wiarygodnie opisane incydenty datuje się na czerwiec 1927 r., a w marcu roku następnego Eleonora wróciła do Rumunii. W dorosłości pracowała w Bukareszcie; nie wchodziła już na pierwsze strony gazet, a jej życie toczyło się zwyczajnie. 

Co naprawdę wiemy, a co wciąż pozostaje tajemnicą

Sprawa Eleanory Zugun była dokumentowana niezwykle skrupulatnie. Harry Price publikował raporty zawierające precyzyjne notatki, czasem zapisywane dosłownie minuta po minucie. Hrabina Wassilko prowadziła własne dzienniki, w których notowała tysiące incydentów. Z tamtego okresu zachowały się także wzmianki o materiale filmowym z Monachium, a nawet analizy próbek pobranych ze „śladów” pojawiających się na ciele dziewczynki. Co więcej, sama opiekunka Eleanory otwarcie przyznawała, że dziewczynce zdarzało się uciekać do prostych sztuczek. Jej szczerość paradoksalnie wzmacnia wiarygodność całości: pokazuje, że odróżniano drobne oszustwa od zdarzeń, których nie potrafiono wyjaśnić, a które obserwowali niezależni świadkowie.

A jednak wiele pytań pozostało bez odpowiedzi. Czy „siłą sprawczą” była autosugestia i nieświadome mechanizmy psychiczne, które objawiały się fizycznie? Czy może chodziło o zaburzenia psychosomatyczne, jakie dziś określilibyśmy mianem konwersyjnych? A może rzeczywiście mieliśmy do czynienia z czymś, co badacze parapsychologii nazwali poltergeistem — spontaniczną energią zdolną wpływać na otoczenie? Pewne jest tylko jedno: przez dwa lata „przypadek z Talpy” znajdował się w centrum dyskusji między nauką, prasą i wyobraźnią publiczną.

Dlaczego ta historia wciąż działa na wyobraźnię?

Bo łączy mocną opowieść (uboga wieś, „złe pieniądze”, gniew babci, kamienie bijące w okna) z laboratoryjną dokumentacją (raporty, protokoły, nazwiska, czasy, miejsca). Bo pokazuje, że nawet w kontrolowanych warunkach badacz potrafi zapisać: „obiekt znalazł się po drugiej stronie ścianki, choć nie widziałem jego lotu” — i nadal nie mieć narzędzi, by wyjaśnić „lukę” między jednym a drugim. I wreszcie: bo uczciwie uczy niepewności — przyznania, że przypadek bywa „mieszany”, a świat rzadko układa się w gotowe tezy.

Źródła

  • K.M. Wehrstein, „Eleonore Zugun (Talpa Poltergeist)”, Psi Encyclopedia, Society for Psychical Research, 2021/akt. 2024.
  • Harry Price, „Some Account of the Poltergeist Phenomena of Eleonore Zugun”, Journal of the American Society for Psychical Research, 1926; oraz „A Report on the Telekinetic and Other Phenomena…”, 1927.
  • Zoë Wassilko von Serecki, „Observations on Eleonore Zugun I–II”, JASPR, 1926; „The Early History and Phenomena of Eleonore Zugun”, Journal of Psychical Research, 1927.
  • Peter Mulacz, „Eleonore Zugun: The Re-Evaluation of a Historic RSPK Case”, Journal of Parapsychology 63 (1999): 15–45. (krytyczna reanaliza, w tym odpowiedź na Rosenbuscha)
  • Harry Price Website – „Poltergeist Mediums: Eleonore Zugun”.

💬 KOMENTARZE

Możliwość dodawania komentarzy jest ograniczona tylko do 🔑 zalogowanych użytkowników!