Hoia Baciu - 630 km od Warszawy w linii prostej - Ponad 1000 potwierdzonych zaginięć i niewyjaśnione anomalie czasowe!
W samym sercu legendarnej Transylwanii, zaledwie kilka kilometrów od tętniącego życiem miasta Kluż-Napoka, rozciąga się mroczny i owiany złą sławą las Hoia Baciu – miejsce, które od lat stanowi niewyczerpane źródło fascynacji dla badaczy zjawisk paranormalnych, ufologów, ezoteryków, a także rzesz turystów szukających mocnych wrażeń i niewyjaśnionych przeżyć. Otoczony aurą tajemnicy i grozy, las ten nie bez powodu zyskał miano „Trójkąta Bermudzkiego Rumunii”, a w opinii wielu śmiałków i ekspertów uchodzi za jedno z najbardziej nawiedzonych miejsc na świecie.
To, co czyni Hoia Baciu wyjątkowym na tle innych „nawiedzonych” lokalizacji, to skala i różnorodność raportowanych zjawisk. Przez dekady odnotowano tam setki przypadków zaginięć ludzi, obserwacje niezidentyfikowanych obiektów latających (UFO), anomalie czasowe, nagłe zmiany w zachowaniu i stanie psychicznym odwiedzających, a także wiele udokumentowanych zjawisk fotograficznych, których nie da się racjonalnie wytłumaczyć. Dodatkowo, świadkowie wielokrotnie donosili o przerażających dźwiękach, tajemniczych głosach, śnieżnobiałych kulach energii, czy pojawiających się na zdjęciach upiornych twarzach, których nie było widać w momencie wykonywania fotografii.
Nie sposób pominąć również aspektu fizycznych dolegliwości, których doświadczają osoby przebywające na terenie lasu. Od nagłych migren i nudności, przez dręczące wysypki i podrażnienia skóry, aż po poczucie duszności i dezorientacji przestrzennej – Hoia Baciu zdaje się oddziaływać nie tylko na psychikę, ale także na fizyczne zdrowie odwiedzających. Niektórzy twierdzą, że przebywanie w lesie powoduje uczucie bycia ciągle obserwowanym, jakby jakaś niewidzialna siła z ukrycia śledziła każdy ruch intruza.
To właśnie połączenie naukowo niewytłumaczalnych zjawisk, niezwykłej atmosfery grozy i tajemniczości, a także bogatej historii osadniczej, sięgającej tysięcy lat wstecz, sprawia, że Hoia Baciu zyskał globalną sławę. Bywa porównywany do miejsc takich jak amerykański Skinwalker Ranch, brytyjski Borley Rectory czy wspomniany Trójkąt Bermudzki, a nawet uznawany przez niektórych za potencjalną anomalię energetyczną bądź portal do innego wymiaru.
Las Hoia Baciu fascynuje, przeraża i nieustannie przyciąga kolejnych badaczy oraz zwykłych ludzi, którzy chcą przekonać się na własnej skórze, czy to, co dzieje się w tym miejscu, jest tylko wynikiem zbiorowej sugestii, czy może rzeczywiście – na co wskazują niektóre relacje – mamy tam do czynienia z obszarem, gdzie prawa fizyki i natury przestają obowiązywać.
Miejsce pełne niewyjaśnionych zjawisk
Choć lokalna ludność od dawna mówiła o dziwnych wydarzeniach mających miejsce w lesie Hoia Baciu, to światowe zainteresowanie tym miejscem zaczęło się dopiero w drugiej połowie XX wieku. Przełomowym momentem była działalność rumuńskiego biologa Alexandru Sifta, który w latach 50. i 60. XX wieku rozpoczął systematyczne badania terenowe w obrębie lasu. Sift – naukowiec zafascynowany zjawiskami anormalnymi – nie tylko prowadził obserwacje, ale również dokumentował szereg niewytłumaczalnych zjawisk świetlnych, jakie miały miejsce nad wierzchołkami drzew i wśród leśnych ścieżek.
W swoich archiwach zgromadził setki fotografii, na których widoczne były dziwne formacje energetyczne, świetliste kule, a także obiekty o geometrycznych kształtach, które w żaden sposób nie przypominały znanych pojazdów powietrznych czy naturalnych zjawisk meteorologicznych. Część zdjęć przedstawiała światła poruszające się w sposób gwałtowny i nieliniowy, co wykluczało możliwość, by były to konwencjonalne samoloty, drony (które wtedy nie istniały) czy refleksy świetlne. Co więcej, wielu świadków towarzyszących mu podczas badań relacjonowało niepokojące doznania psychiczne i fizyczne – od uczucia dezorientacji po dolegliwości somatyczne, jak palpitacje serca czy zawroty głowy.
Choć ogromna część dokumentacji Sifta została niestety utracona po jego śmierci w 1993 roku w niewyjaśnionych okolicznościach, to część materiałów przetrwała dzięki jego współpracownikom i badaczom, takim jak dr Adrian Pătruț z Uniwersytetu Babeș-Bolyai, który kontynuował eksplorację tematu Hoia Baciu, publikując później książki i artykuły naukowe poświęcone temu fenomenowi.
Jeszcze większą sensację wzbudziło jednak wydarzenie z dnia 18 sierpnia 1968 roku, kiedy to Emil Barnea, technik wojskowy i pracownik budowlany, przebywający w lesie ze swoją partnerką i przyjaciółmi, zdołał sfotografować coś, co do dziś budzi kontrowersje i emocje. Na wykonanej przez niego fotografii wyraźnie widać metaliczny, dyskoidalny obiekt unoszący się nad drzewami – klasyczny „latający spodek”. Barnea – niebędący w żaden sposób związany z badaniami nad UFO ani środowiskami ezoterycznymi – był wiarygodnym świadkiem, nie szukającym rozgłosu, co tylko wzmocniło wagę jego relacji. Zdjęcie trafiło do rumuńskich mediów, a następnie zostało opublikowane również w zachodnich czasopismach poświęconych tematyce ufologicznej.
Fotografia Emila Barnei do dziś uchodzi za jedno z najbardziej przejmujących i autentycznych zdjęć UFO w historii Europy Wschodniej. Została przebadana przez liczne instytucje oraz niezależnych ekspertów w Rumunii i za granicą. Choć nigdy nie udało się jednoznacznie potwierdzić jej autentyczności, to równie trudno było ją obalić – brakowało jakichkolwiek śladów manipulacji czy inscenizacji, które mogłyby sugerować fałszerstwo. W tamtym czasie nie istniały jeszcze cyfrowe techniki obróbki zdjęć, a oryginał fotografii – wykonany na klasycznej kliszy – był wielokrotnie analizowany przez laboratoria.
Warto dodać, że dzień wykonania zdjęcia był słoneczny i bezchmurny, co eliminuje możliwość wystąpienia odbić świetlnych lub złudzeń optycznych, takich jak tzw. „sundogs” (parheliony). Sam Barnea twierdził, że obiekt pojawił się na krótki czas, zawisł nieruchomo nad drzewami, po czym z niespotykaną prędkością odleciał w kierunku południowo-zachodnim, nie wydając przy tym żadnego dźwięku.
To właśnie te dwa pionierskie epizody – badania Alexandru Sifta oraz fotografia Emila Barnei – przyczyniły się do globalnego rozgłosu lasu Hoia Baciu i zapoczątkowały falę zainteresowania badaczy z całego świata. Od tego momentu Hoia Baciu stał się jednym z centralnych punktów na mapie europejskiej ufologii i zyskał miano miejsca, gdzie zjawiska niewyjaśnione przez naukę zdają się mieć szczególną intensywność.
18 sierpnia 1968 roku także technik wojskowy – Emil Barnea – wykonał w lesie słynną fotografię latającego spodka (źródło 3).


Przeklęta atmosfera – fizyczne i psychiczne skutki obecności w lesie Hoia Baciu
Jednym z najbardziej intrygujących i jednocześnie przerażających aspektów związanych z lasem Hoia Baciu są intensywne reakcje fizyczne i psychiczne, jakich doświadczają osoby, które zdecydują się zapuścić w jego gęstwiny. To, co początkowo wygląda jak zwykły spacer po leśnej ścieżce, często szybko przeradza się w podróż przez przestrzeń pełną niepokoju, dezorientacji, a nierzadko – fizycznego cierpienia. I nie są to odosobnione przypadki. Dziesiątki świadków, zarówno mieszkańców regionu, jak i turystów z różnych stron świata, składały bardzo podobne relacje – co tylko zwiększa wiarygodność ich doświadczeń.
Wśród najczęściej raportowanych objawów znajdują się:
- nagłe, pulsujące bóle głowy i migreny, pojawiające się niemal natychmiast po wejściu w określone partie lasu;
- uczucie intensywnego niepokoju i paniki, często bez konkretnej przyczyny;
- problemy z utrzymaniem równowagi, zawroty głowy i nudności;
- gwałtowne zmiany temperatury ciała, wrażenie nagłego zimna lub gorąca;
- reakcje skórne, takie jak wysypki, swędzenie, pieczenie, a nawet krwawiące zadrapania pojawiające się bez kontaktu z roślinnością;
- duszności, kołatanie serca i drżenie mięśni;
- wrażenie bycia obserwowanym, mimo braku obecności innych ludzi.
Niektórzy relacjonowali również zjawiska trudne do sklasyfikowania – takie jak nagłe zatracenie orientacji w przestrzeni, mimo dobrej znajomości terenu lub korzystania z GPS, czy wręcz chwilowe „wyłączenia” świadomości, po których trudno było odtworzyć, co wydarzyło się przez kilka minut czy nawet godzin. Część odwiedzających przyznała, że w lesie doświadczała omamów wzrokowych i słuchowych – widzieli postacie przemykające między drzewami, słyszeli szepty, szelesty lub dźwięki, których źródła nie udało się zlokalizować. Co ciekawe, wiele z tych objawów występuje niezależnie od stanu psychicznego czy kondycji zdrowotnej odwiedzających, a nawet u osób całkowicie sceptycznych wobec zjawisk paranormalnych. Turystom towarzyszącym profesjonalnym badaczom zdarzało się przerywać eksplorację w połowie, z powodu nagłego napadu lęku, niemożliwego do opanowania nawet przy racjonalnym tłumaczeniu.
Jednym z najbardziej niepokojących elementów tych doświadczeń jest ich nagłość i intensywność. Często osoby czujące się całkowicie dobrze na skraju lasu, już po kilkudziesięciu metrach spaceru zaczynały skarżyć się na dziwne dolegliwości, a niekiedy – uciekały w panice, twierdząc, że miały wrażenie „wpatrujących się w nich oczu” albo nieuchwytnej obecności czegoś nie-ludzkiego. Takie relacje pojawiają się z zaskakującą regularnością i często dotyczą tych samych lokalizacji w obrębie lasu – co sugeruje, że pewne miejsca w Hoia Baciu mogą działać jak punkty o szczególnie silnym ładunku energetycznym lub anomaliach przestrzennych.
Zainteresowani tematem badacze, zarówno ci zajmujący się parapsychologią, jak i bardziej „tradycyjni” naukowcy, próbowali znaleźć racjonalne wytłumaczenia tych symptomów. Wśród hipotez pojawiają się m.in.:
- oddziaływanie pól elektromagnetycznych o nietypowej częstotliwości, które mogą wpływać na pracę mózgu i zmysły;
- emisja naturalnych gazów z podziemnych źródeł (np. metanu), które w pewnych warunkach mogą powodować halucynacje;
- obecność zmineralizowanych złóż lub formacji geologicznych oddziałujących na pole magnetyczne ziemi;
- efekt tzw. „infrasound” – dźwięków o niskiej częstotliwości niesłyszalnych dla ludzkiego ucha, ale wpływających na organizm.
Żadna z tych teorii nie została jednak jednoznacznie potwierdzona. Co więcej, wiele z nich nie tłumaczy fizycznych śladów na ciałach niektórych osób – jak zadrapania, siniaki czy poparzenia – które nie mogły powstać przypadkowo, ani nie dają się przypisać zwykłym ukąszeniom owadów.
W efekcie, las Hoia Baciu pozostaje miejscem, w którym granica między psychiką a fizycznością zdaje się zacierać. Miejscem, które nie tylko prowokuje do pytań o istnienie sił nadprzyrodzonych, ale też zmusza do refleksji nad tym, jak wiele jeszcze nie wiemy o wpływie przestrzeni na ludzkie ciało i umysł.
Spiralne drzewa i martwa strefa – niepokojące anomalie przyrodnicze Hoia Baciu
Jednym z najbardziej widocznych i zdumiewających elementów, które wyróżniają las Hoia Baciu na tle innych leśnych kompleksów Europy, są drzewa o nienaturalnie poskręcanych pniach. Już pierwszy kontakt z tą roślinnością wywołuje zdziwienie, a nawet niepokój – ich pnie zaginają się w spirale, łuki, a czasem tworzą niemal geometryczne kształty, jakby zostały uformowane przez jakąś inteligentną, ale niewidzialną siłę.

Szczególnie uderzające jest to, że większość tych deformacji ma kierunek zgodny z ruchem wskazówek zegara, co dla wielu stanowi nie tylko zagadkę biologiczną, ale wręcz symboliczną wskazówkę – przywołującą skojarzenia z ruchem energii, czasem i wirami przestrzennymi.
Botanicy i dendrolodzy podejmowali próby zbadania tego fenomenu, jednak dotychczas nie udało się ustalić jednoznacznej przyczyny takich zniekształceń. Odrzucano naturalne czynniki, takie jak silny wiatr, choroby grzybowe czy wpływ lokalnych gleb – żadne z nich nie były w stanie wytłumaczyć tak jednolitego i powtarzalnego wzorca deformacji, który nie występuje w lasach sąsiadujących. Co więcej, mimo swoich dziwacznych kształtów, drzewa wydają się być w pełni zdrowe, a ich wzrost i liściastość nie odbiegają znacząco od norm.

Jeszcze bardziej intrygującym fenomenem jest obecność tzw. „martwej strefy” – obszaru znajdującego się niemal w samym centrum lasu, o idealnie kolistym kształcie, w którym... nie rośnie nic. Ani jedno drzewo, ani krzew, ani nawet pojedyncza roślina zielna. Ziemia w tym miejscu jest pozornie żyzna, bez śladów wypalenia czy skażenia, a mimo to – całkowicie jałowa. Co jeszcze bardziej zaskakujące, próby posadzenia roślin w tej strefie – zarówno przez naukowców, jak i ciekawskich amatorów – kończyły się niepowodzeniem: sadzonki obumierały w ciągu kilku dni, jakby sam teren odrzucał wszelkie formy życia.
Martwa Strefa w Lesie Hoia Baciu (Poiana Rotundă)
Widok z Google Street View – tajemnicza, idealnie okrągła polana, w której nie rośnie żadna roślinność.
Lokalna ludność określa ten obszar mianem „klątwy”, a według niektórych legend, to właśnie tam znajduje się portal do innego wymiaru, miejsce rytuałów lub – według bardziej dramatycznych wersji – brama do piekła. W rzeczywistości, to właśnie w martwej strefie odnotowuje się największą liczbę niewyjaśnionych zjawisk: pojawiają się tam kule światła, zakłócenia pola elektromagnetycznego, anomalia w działaniu urządzeń elektronicznych (np. zakłócenia GPS, samoczynne wyłączanie się aparatów i kamer), a także nagłe zmiany temperatury powietrza – nawet o kilkanaście stopni w ciągu minuty.
Współcześni badacze zjawisk anormalnych, w tym ekipy telewizyjne z USA, Wielkiej Brytanii i Japonii, wielokrotnie odwiedzali martwą strefę z profesjonalnym sprzętem pomiarowym. Odczyty wskazywały na występowanie niewytłumaczalnych fluktuacji pola magnetycznego, nietypowych poziomów promieniowania elektromagnetycznego oraz – co szczególnie dziwne – zmiennych wartości jonizacji powietrza. W niektórych przypadkach aparatura zarejestrowała ultrakrótkie impulsy energii o nieznanym pochodzeniu, których charakterystyka nie pasowała do żadnych znanych zjawisk geofizycznych.
Dla wielu badaczy „martwa strefa” stanowi klucz do rozwiązania tajemnicy lasu Hoia Baciu. Według jednej z teorii, miejsce to może być zlokalizowane na skrzyżowaniu tzw. linii geomantycznych (linii ley) – starożytnych linii energetycznych, które rzekomo przecinają Ziemię i koncentrują w pewnych punktach energię o wysokim natężeniu. Zwolennicy tej koncepcji porównują Hoia Baciu do innych „energetycznych węzłów” znanych z całego świata – takich jak Stonehenge, Wyspa Wielkanocna, czy Machu Picchu. Inni spekulują, że zjawiska występujące w martwej strefie mogą być efektem działalności wojskowej lub wręcz pozaziemskiej ingerencji, wskazując na regularne obserwacje UFO właśnie w tej części lasu. Niezależnie od interpretacji, martwa strefa pozostaje jednym z najbardziej enigmatycznych punktów na mapie zjawisk paranormalnych Europy, miejscem, w którym – jak twierdzą niektórzy – zasady biologii, fizyki i logiki przestają obowiązywać.
Zaginięcia, zniekształcony czas i tajemnicze powroty – najbardziej niepokojące zjawiska Hoia Baciu
Wśród wszystkich zagadkowych zjawisk, jakie od dziesięcioleci rejestruje się na terenie lasu Hoia Baciu, najbardziej przerażające i niewytłumaczalne są przypadki zaginięć ludzi. Mimo że niektóre z nich kończyły się szczęśliwym odnalezieniem zaginionych, to wiele osób przepadło bez śladu, a ich los pozostaje do dziś nieznany. Zgłoszenia napływają zarówno od lokalnych mieszkańców, jak i od turystów z całego świata. Co gorsza, część z tych historii jest wyjątkowo dziwna, a wręcz sprzeczna z logiką i znanymi prawami czasu.
Szacuje się, że w ciągu ostatniego półwiecza w Hoia Baciu zanotowano ponad 1000 przypadków zaginięć, z czego część została zgłoszona do władz, a inne jedynie relacjonowane ustnie wśród miejscowych. Wiele z tych incydentów łączy kilka wspólnych cech: osoby znikały nagle, bez żadnego ostrzeżenia, często na krótkiej, dobrze oznakowanej trasie, w grupie – a mimo to nikt nie zauważał momentu ich zniknięcia.
Jednym z najbardziej szokujących zjawisk związanych z tymi przypadkami jest tzw. "missing time", czyli brakujący czas. Osoby, które wracają z lasu po zaginięciu, często nie potrafią wytłumaczyć, gdzie były i co się z nimi działo, a czasem są przekonane, że przebywały w lesie tylko kilka minut – mimo że ich nieobecność trwała godzinami, a nawet... latami.
Najbardziej znanym i wstrząsającym przypadkiem jest historia 5-letniej dziewczynki, która zaginęła w lesie i została odnaleziona dopiero po pięciu latach. Co absolutnie niewytłumaczalne – dziecko nie postarzało się ani o dzień. Nadal wyglądało na pięcioletnią dziewczynkę i miało na sobie to samo ubranie, które nosiło w dniu zaginięcia (źródło 2). Jej ubrania nie były zniszczone ani zabrudzone, jakby czas się dla niej zatrzymał. Dziecko było przekonane, że „zgubiło się tylko na chwilę” i nie potrafiło wyjaśnić, gdzie było przez cały ten czas. Lekarze i psychologowie nie byli w stanie stwierdzić żadnych oznak traumy, niedożywienia czy zaniedbania – fizycznie wyglądała, jakby naprawdę minęło zaledwie kilka minut.
Podobne przypadki – choć mniej spektakularne – są licznie dokumentowane. Jednym z nich jest historia trzech studentów z Bukaresztu, którzy wybrali się do Hoia Baciu z kamerą, aby nakręcić dokumentalny materiał o legendach lasu. Według ich relacji, przebywali w lesie niecałe pół godziny. Po powrocie do miasta okazało się jednak, że byli nieobecni przez trzy dni, a ich telefony i zegarki zatrzymały się dokładnie na godzinie ich wejścia do lasu. Sprzęt nagrywający uległ całkowitemu uszkodzeniu, a jedyny plik, jaki udało się odzyskać z karty pamięci, przedstawiał świetlistą kulę unoszącą się w powietrzu oraz przerażone twarze młodych ludzi, biegnących przez las.

Niektóre osoby relacjonują, że podczas przebywania w lesie dochodziło u nich do zmian percepcji czasu i przestrzeni. Opowiadają o uczuciu, że wszystko dookoła zwalnia, że kroki nie mają dźwięku, a oddech staje się nienaturalnie głęboki lub płytki. Pojawiają się też doniesienia o tzw. powielaniu przestrzeni, gdzie odwiedzający mieli wrażenie, że wracają do tego samego miejsca po kilka razy, mimo że szli w linii prostej. Tego typu anomalia przestrzenno-czasowa jest trudna do zaakceptowania przez naukę, ale znajduje swoje echo w niektórych teoriach fizyki kwantowej, które dopuszczają istnienie lokalnych zakrzywień czasoprzestrzeni lub nakładających się wymiarów.
Badacze próbujący wyjaśnić te zaginięcia i anomalie czasowe brali pod uwagę wiele hipotez:
- działanie naturalnych pól magnetycznych lub anomalii geomagnetycznych, które mogłyby wpływać na percepcję czasu i przestrzeń;
- możliwość występowania portali kwantowych, w których lokalna czasoprzestrzeń ulega chwilowemu „rozwarstwieniu”;
- wpływ intensywnych pól elektrostatycznych, które mogą powodować zaburzenia funkcjonowania mózgu i układu nerwowego;
- oddziaływanie nieznanej inteligencji – być może pozaziemskiej lub pozawymiarowej – zdolnej do manipulowania czasem i świadomością ludzi.
Choć wszystkie te teorie mają charakter spekulatywny, jedno jest pewne – Hoia Baciu nie jest zwykłym lasem. Zaginięcia, brakujące godziny, a nawet lata, oraz powroty osób bez świadomości upływu czasu to fenomeny, które wydają się wymykać nie tylko nauce, ale również ludzkiemu pojmowaniu rzeczywistości.
Wnioski: granica między rzeczywistością a tajemnicą
Las Hoia Baciu to miejsce, które nie daje się łatwo zaszufladkować. Z pozoru – tylko fragment malowniczej, rumuńskiej przyrody. W rzeczywistości – enigmatyczna przestrzeń, która od dekad wymyka się racjonalnemu poznaniu. Niezależnie od tego, czy podchodzimy do tematu z perspektywy nauki, religii, czy duchowości, nie sposób zaprzeczyć, że w Hoia Baciu dzieje się coś, co trudno wyjaśnić w kategoriach znanych praw fizyki i biologii.
Na przestrzeni lat miejsce to było świadkiem niezliczonych obserwacji UFO, zaginięć, zjawisk świetlnych i dźwiękowych, manifestacji duchowych bytów, a także zaburzeń psychofizycznych. Liczne relacje, pochodzące zarówno od mieszkańców regionu, jak i turystów z różnych stron świata, cechuje spójność i powtarzalność doświadczeń, co znacząco utrudnia ich zbagatelizowanie jako zwykłych mitów czy zbiorowej histerii. Równie fascynujące są zarejestrowane anomalie naukowe – zakłócenia elektromagnetyczne, nieudane próby uprawy roślin w „martwej strefie”, nienaturalne deformacje drzew oraz relacje o „brakującym czasie” i zaburzeniach orientacji przestrzennej. Choć niektóre zjawiska próbowano tłumaczyć działaniem geofizycznych anomalii, podziemnych źródeł gazów czy wpływem sugestii, żadna z tych teorii nie daje pełnej odpowiedzi na pytania, które las stawia przed badaczami i zwykłymi świadkami.
Właśnie ta niejednoznaczność – balansowanie na pograniczu nauki i metafizyki – sprawia, że Hoia Baciu fascynuje. Dla jednych jest to miejsce nawiedzone, pełne duchów i demonów przeszłości. Dla innych – potencjalna strefa kontaktu z innym wymiarem, z nieznaną formą inteligencji lub rzeczywistością równoległą. Jeszcze inni dostrzegają w nim naturalny fenomen o charakterze energetycznym, który dopiero za dziesiątki lat doczeka się odpowiednich narzędzi badawczych.
Hoia Baciu skłania do zadawania sobie pytań o granice ludzkiego poznania, o to, jak wiele jeszcze nie rozumiemy z tego, co nas otacza. Czy możliwe jest, że pewne miejsca na Ziemi działają jak „węzły” czasoprzestrzenne? Czy istnieją przestrzenie, gdzie zasady fizyki ulegają lokalnym odkształceniom, wpływając na nasze zmysły, psychikę i ciało? A może to nie las jest nienaturalny – może to my, jako ludzie, jesteśmy zbyt ograniczeni, by zrozumieć jego naturę?
Hoia Baciu nie daje odpowiedzi – ale zmusza do zadawania pytań. To miejsce, które łączy pradawną historię z nowoczesnym zainteresowaniem zjawiskami paranormalnymi. Które przyciąga nie tylko amatorów tajemnic, ale również naukowców, podróżników i duchowych poszukiwaczy. I nawet jeśli nigdy nie uda się w pełni rozwikłać jego sekretów, jedno jest pewne: las Hoia Baciu już na zawsze pozostanie jednym z najbardziej niezwykłych i niepokojących miejsc na mapie naszej planety.
Bibliografia:
1 - Independent - HOIA BACIU: INSIDE THE CREEPIEST FOREST IN TRANSYLVANIA;
2 - Reader's Digest - 13 true stories from the most haunted forests in the world.
3 - ufologie.patrickgross.org
Dodaj komentarz