Przejdź do treści

Powtarzając w kółko ten sam schemat, nie przebudzisz się — tylko się zmęczysz!

Lelio Michele Lattari
Żyjąc według schematu, nie zmienisz życia — tylko powielisz zmęczenie. Powtarzając wciąż to samo, nie dojdziesz dalej. Dojdziesz tylko do granicy własnej wytrzymałości.
  • Powtarzanie stałych schematów w kółko

Zdarza się, że życie przestaje smakować, mimo że wszystko w nim „działa”. Każdy dzień przypomina poprzedni, a my — choć zmieniamy "dekoracje" — wciąż gramy tę samą rolę. Czasem potrzeba nie katastrofy, ale cichego zmęczenia, żeby zrozumieć: to nie świat się powtarza, tylko my poruszamy się w kółko.

Powtarzanie znanego to nie to samo, co bezpieczeństwo

Z pozoru wszystko gra: codzienne obowiązki, znajome twarze, znane reakcje. Życie układa się w logiczny ciąg zdarzeń, który wydaje się przewidywalny i „bezpieczny”. Ale pod tą powierzchnią często kryje się uczucie zmęczenia, frustracji, czasem nawet wypalenia.

Możesz próbować tłumaczyć to stresem, pogodą, przesileniem. Ale prawda jest bardziej dosadna: nie możesz otworzyć nowych drzwi, jeśli kurczowo trzymasz się starych klamek. Jeśli wciąż podejmujesz te same decyzje, reagujesz tak samo i wybierasz to, co dobrze znasz — nie ruszysz z miejsca.

Dzień po dniu — ten sam poranek

Na jednym z dużych łódzkich osiedli, gdzie betonowe bloki stoją równo obok siebie jak książki na półce, mieszka czterdziestoośmioletni Marek. Pracuje w dziale logistyki popularnej, dużej firmy, ma kredyt na mieszkanie i samochód służbowy z limitem kilometrów. Od lat jego poranki wyglądają identycznie.

Około 7:30 budzi go ten sam hałas: tupot butów na klatce schodowej, winda jeżdżąca w górę i w dół, trzaskanie drzwi, zgrzyt otwieranych zamków, a potem — coraz więcej dźwięków z zewnątrz. Marek zna ten rytuał jak własną kieszeń.

Z okien obserwuje, jak na parkingu pod jego blokiem dziesiątki samochodów budzą się do życia. Najpierw pojedyncze silniki, potem cała kakofonia: warkot, sygnały cofania, krzyk dzieci pakowanych do fotelików, rozmowy przez telefon na głośnomówiącym. W końcu — korek. Ten sam co zawsze. Te same auta, ci sami ludzie, ta sama godzina.

Mężczyzna patrzy przez okno - Codziennie to samo
Mężczyzna patrzy przez okno - "Codziennie to samo" - Fot. zdrowepasje.pl

I on — z kubkiem kawy w dłoni — wie, że za chwilę dołączy. Jeszcze pięć minut. Jeszcze łyk. Jeszcze zapiąć marynarkę. I choć przez lata ten poranny rytuał nie budził w nim większych emocji, od jakiegoś czasu coś się zmieniło. To nie jest już zwykły poranek. To scenariusz, który zaczyna go przerażać.

Nie wiem, kiedy dokładnie to przyszło. Może jak się złapałem na tym, że nie pamiętam, jak minął tydzień. Wyszedłem z domu w poniedziałek i nagle był piątek. A ja nic nie poczułem. Nic nowego. Jakby ktoś zapętlił moje życie.

 — powiedział kiedyś do kolegi z pracy, nie do końca wiedząc, czy mówi serio, czy dla żartu.

Schematy, które miały chronić — zaczynają dławić

Marek, którego świat zaczął przerażać, nie różni się od milionów innych ludzi. Tak jak oni, przez lata uczył się, że życie to ciąg powtarzalnych obowiązków. Że trzeba wstać, wyjść, dojechać, zrobić swoje i wrócić. Że spokój to przewidywalność, a przewidywalność to sukces.

Ale z czasem nawet najlepiej opanowany schemat zaczyna się kruszyć. Znika sens. Znika lekkość. Znika pytanie „co dalej?”, bo na wszystko jest odpowiedź — tylko nie na wewnętrzną pustkę.

To, co miało dawać oparcie, zaczyna ciążyć. To, co miało chronić, zaczyna dusić.

Duszenie się w życiu to nie klęska — to może być początek

I właśnie to uczucie duszenia się może być czymś więcej niż frustracją. Może być sygnałem, że coś w Tobie się budzi. Że pod pozorem porządku zaczyna pękać coś autentycznego. Jakiś cichy głos mówi: 

„To już nie moja droga. To nie moje życie.”

Ale czy go słyszysz? Czy dajesz mu prawo istnieć?

Większość ludzi — podobnie jak ten mężczyzna — odruchowo ignoruje ten głos. Wsiadają do auta, stają w korku, słuchają radia, odliczają do weekendu. Aż pewnego dnia… nie są już w stanie. I choć z zewnątrz wszystko wygląda normalnie — wewnątrz nastąpiło pęknięcie.

Przebudzenie to nie cud — to wewnętrzne drżenie

Wielu ludzi wyobraża sobie przebudzenie jako olśnienie, duchową iluminację, która nagle wszystko zmienia. Ale ono często przychodzi inaczej. W ciszy. W niepokoju. W tej chwili, gdy coś wewnętrznie mówi Ci: 

„Już nie mogę. Już nie chcę.”

To nie jest moment spektakularny. Nikt nie klaszcze. Ale to właśnie wtedy coś zaczyna się zmieniać. Gdy nie możesz już udawać, że wszystko jest w porządku. Gdy nie da się już wrócić do snu — bo coś w Tobie się obudziło.

Przebudzenie zaczyna się od przerwania ciągu

Przebudzenie nie musi być dramatycznym gestem. To nie zawsze nagłe olśnienie czy porzucenie wszystkiego. Czasem zaczyna się od spojrzenia w okno i zadania sobie pytania: 

„Czy ja naprawdę chcę w tym uczestniczyć?”

Czasem chodzi o pięć minut ciszy dłużej. O niedopicie kawy, bo coś kazało wstać i wyjść wcześniej. O pomyślenie czegoś innego niż zwykle. O niedziałanie — świadome i uważne.

Bo właśnie tam, gdzie kończy się automatyzm, może zacząć się prawdziwa zmiana.

Mała zmiana wystarczy, jeśli jest prawdziwa

Nie musisz rewolucjonizować swojego życia. Ale jeśli choć przez chwilę poczułeś, że codzienny poranek zamienia się w duszącą klatkę — to znaczy, że już coś w Tobie drgnęło. A to drżenie, choć ciche, jest ważniejsze niż jakakolwiek hałaśliwa zmiana.

Czasem nie chodzi o to, by zrobić coś nowego. Wystarczy inaczej spojrzeć na to, co robisz od lat. Bez automatyzmu. Bez przymusu. Ze świadomością, że możesz wybrać coś innego — choćby w najmniejszym szczególe.

Na zakończenie — pytanie, które zostaje

Jeśli nie chcesz skończyć jak wszyscy — przestań robić to, co robią wszyscy. Przestań powtarzać. Przestań wierzyć, że tym razem „to samo” zaprowadzi Cię gdzie indziej.

Zmiana nie wymaga cudów. Tylko odwagi, by przestać udawać, że wszystko jest w porządku.

A Ty — ile jeszcze razy wejdziesz w ten sam korytarz, zanim wybierzesz nowe drzwi?

Dodaj komentarz

Udziel odpowiedzi na proste pytanie
Ten mechanizm ma sprawdzić, czy przypadkiem nie jesteś botem