Kopimizm – Religia, w której kopiowanie danych jest modlitwą, a informacja bogiem
Skąd wziął się kopimizm
Kopimizm, a w szczególności Misjonarski Kościół Kopimizmu narodził się w Szwecji, kraju znanym z wyjątkowo liberalnego podejścia do wolności światopoglądowej. W 2010 roku grupa młodych aktywistów, związanych z ruchem wolnej kultury i swobodnego przepływu informacji, zaczęła formułować ideę, która początkowo miała być prowokacją. Jeśli państwo uznaje religie oparte na wierze w byty niewidzialne, objawienia i dogmaty niemożliwe do zweryfikowania, to na jakiej podstawie może odmówić statusu religii systemowi wierzeń, który uznaje informację za wartość absolutną?
W 2012 roku szwedzki urząd ds. wyznań zarejestrował Kościół Kopimizmu jako wspólnotę religijną. Od tego momentu kopimizm przestał być ideologicznym eksperymentem. Stał się religią w sensie prawnym.
W co wierzą kopimiści?
Centralnym założeniem kopimizmu jest przekonanie, że informacja ma wartość samą w sobie i powinna krążyć bez ograniczeń. Kopiowanie nie jest kradzieżą, lecz aktem moralnym. Przesyłanie danych, powielanie treści i ich rozpowszechnianie nie jest neutralne etycznie – jest dobre. Blokowanie dostępu do informacji, jej ukrywanie lub zamykanie za barierami prawnymi i technologicznymi uznawane jest za działanie niemoralne.
To nie jest metafora. Kopimiści nie mówią, że „informacja jest jak bóg”. Oni mówią, że informacja jest święta. A skoro jest święta, to kopiowanie jej jest czynnością sakralną.
Struktura religii
Kościół Kopimizmu posiada formalną strukturę, choć celowo jest ona luźna i pozbawiona rozbudowanej hierarchii. Na jego czele stoi duchowy opiekun, określany mianem „Operatora”. Nie pełni on funkcji proroka ani pośrednika między wiernymi z jakąkolwiek transcendencją. Jego rola polega na strzeżeniu doktryny i reprezentowaniu wspólnoty na zewnątrz.
Poniżej znajdują się duchowni, zwani „Operatorami lokalnymi”, którzy mogą prowadzić ceremonie, inicjacje i spotkania religijne. W praktyce jednak kopimizm nie kładzie nacisku na autorytet osobowy. Najwyższą wartością nie jest człowiek, lecz sama informacja.
Rytuały i symbole
Najbardziej znanym symbolem kopimizmu są znaki Ctrl+C i Ctrl+V, często zapisywane w formie stylizowanego emblematu. Nie są one żartem ani memem. Są odpowiednikiem symboli religijnych w innych wyznaniach.

Rytuałem religijnym jest akt kopiowania danych. Może to być skopiowanie pliku, fragmentu tekstu, obrazu lub kodu. Równie sakralne jest udostępnienie informacji innym. Kopimiści nie mają świątyń w tradycyjnym sensie, ponieważ za przestrzeń duchową uznają sieć. Internet jest miejscem, w którym informacja żyje, rozmnaża się i krąży. To wystarcza.
Ceremonie inicjacyjne są proste i pozbawione patosu. Nowy wyznawca deklaruje przywiązanie do idei wolnej informacji i uznanie kopiowania za akt moralny. Nie ma modlitw ani ślubowań wobec istot nadprzyrodzonych.
Jak powinien zachowywać się wierny?
Kopimista nie ma zakazu jedzenia określonych potraw ani obowiązku uczestniczenia w nabożeństwach. Jego religijność przejawia się w praktyce. Wierny powinien sprzyjać swobodnemu przepływowi informacji, nie popierać cenzury i nie traktować kopiowania jako czynu nagannego. Dzielenie się wiedzą jest formą pobożności.
Nie ma pojęcia grzechu w klasycznym sensie, ale istnieje pojęcie działania sprzecznego z etosem religii. Jest nim celowe blokowanie dostępu do informacji lub próba jej zawłaszczenia.
Dlaczego to może wyglądać absurdalnie?
Kopimizm razi, ponieważ jest bezlitośnie dosłowny. Nie owija się w mitologię, symbole sprzed tysięcy lat ani język metafizyki. Mówi wprost: żyjemy w świecie danych, więc dane są święte. Dla wielu ludzi to brzmi jak parodia. Problem w tym, że formalnie nie różni się to niczym od sposobu, w jaki inne religie sacralizują chleb, wino, księgi czy słowa.
Kopimizm nie pyta, czy brzmi godnie. Pyta, czy jest spójny. I to czyni go niewygodnym.
Religia czy test systemu?
Trudno uciec od wrażenia, że kopimizm jest jednocześnie religią i eksperymentem myślowym, który wymknął się spod kontroli. Zmusza do zadania pytania, gdzie kończy się religia, a zaczyna parodia. I czy absurd jest rzeczywiście argumentem przeciwko czemuś, co spełnia wszystkie formalne kryteria wiary.
Kopimizm nie próbuje nikogo nawracać. Nie obiecuje zbawienia ani życia po śmierci. Robi coś znacznie bardziej niepokojącego. Pokazuje, że jeśli religia ma być systemem znaczeń, rytuałów i wspólnoty, to granica absurdu leży wyłącznie w oczach patrzącego.
Bibliografia
- Gerson, I., Kopimism – A Religion for the Digital Age, materiały programowe Kościoła Kopimizmu, Szwecja, 2010–2012.
- Kaminski, M., The Church of Kopimism and the Question of Religion in the Information Society, „Journal of Religion in Europe”, Brill, 2013.
- Davie, G., The Sociology of Religion, SAGE Publications, 2013.
- Bruce, S., Religion in the Modern World: From Cathedrals to Cults, Oxford University Press, 1996.
- Beyer, P., Religion in the Context of Globalization, Routledge, 2006.
- Oficjalne dokumenty Urzędu ds. Wspólnot Wyznaniowych w Szwecji (Kammarkollegiet), decyzja o rejestracji Kościoła Kopimizmu jako wspólnoty religijnej, 2012.
- Partridge, C., The Re-Enchantment of the West: Alternative Spiritualities, Sacralization, Popular Culture, T&T Clark, 2004.
- Stolow, J., Religion and the Media, New York University Press, 2013.
- Durkheim, É., The Elementary Forms of Religious Life, George Allen & Unwin, wyd. krytyczne.




