Przejdź do treści

Światło nad polami bitew – tajemnicze zjawiska świetlne od Grunwaldu po I wojnę światową

Historia bitew pełna jest nie tylko huku armat i krwi, lecz także zagadkowych świateł na niebie. Od łuny nad Grunwaldem, przez ogniste krzyże XVII wieku, aż po kule światła unoszące się nad okopami Wielkiej Wojny – żołnierze i kronikarze widzieli coś, czego do dziś nie potrafimy w pełni wyjaśnić.
  • Tajemnicze światła nad polem bitwy
    Caption
    Tajemnicze światła nad polem bitwy

Historia wojen zapisana jest krwią, ogniem i hukiem broni. Ale w tle bitewnych tragedii pojawiają się też opowieści o zjawiskach niezwykłych – o światłach, które nie pochodziły ani od pochodni, ani od ognia armat, ani od smugowych pocisków. Relacje o tajemniczych łunach, krzyżach i kulach ognia nad polami walki powracają w kronikach średniowiecznych, pamiętnikach epoki nowożytnej i wspomnieniach żołnierzy Wielkiej Wojny. Jedni widzieli w nich boskie znaki, inni złowróżbne omeny, a niektórzy opisywali je tak, jakby chodziło o coś zupełnie niezależnego od ludzkich działań.

Grunwald i średniowieczne znaki z nieba

Bitwa pod Grunwaldem w 1410 roku należy do najważniejszych w dziejach Polski. W źródłach opisujących to starcie pojawia się też wzmianka o niezwykłej łunie na niebie. Jan Długosz w swoich „Rocznikach” pisał, że nad polem walki widoczny był blask, który żołnierze odczytywali jako zapowiedź zwycięstwa. W średniowiecznej mentalności takie zjawiska miały jednoznaczne znaczenie: stanowiły znak boskiej interwencji, dowód, że niebo angażuje się w sprawy ludzi.

Podobne relacje pojawiały się i w innych częściach Europy. W kronikach angielskich czy francuskich wspominano o „ognistych krzyżach” i „ognistych tarczach” nad armiami. Oczywiście część zjawisk można tłumaczyć zdarzeniami atmosferycznymi – halami świetlnymi wokół słońca czy księżyca – ale dla ludzi epoki były to znaki przeznaczenia. Światło na niebie decydowało o morale wojsk i bywało wykorzystywane w propagandzie politycznej.

Epoka nowożytna – łuny i krwawe światła

W XVII i XVIII wieku, w czasach wojen polsko-szwedzkich i kolejnych konfliktów europejskich, opisy niezwykłych świateł nad miastami i polami bitew powracają regularnie. W kronikach Torunia i Gdańska zapisano relacje o ognistych kręgach i płonących tarczach pojawiających się nad miastem w czasie oblężeń. Dla mieszkańców były to ostrzeżenia i złe wróżby.

Podobne relacje pojawiają się we Francji i Niemczech. Pamiętniki żołnierzy wspominają o „krwawych łunach”, które poprzedzały starcia. W kontekście nowoczesnej nauki można wskazywać na zorze polarne, pożary, odbicia światła w chmurach dymu – jednak relacje te opisują zjawiska zbyt regularnie powtarzające się w czasie walk, by pozostawić je bez refleksji.

Wojny napoleońskie i tajemnicze kule ognia

Epoka napoleońska to okres, w którym po raz pierwszy pojawiają się opisy świetlnych kul unoszących się nad pobojowiskami. Pod Borodino w 1812 roku żołnierze relacjonowali obecność kul ognia, które przesuwały się powoli i cicho ponad ziemią. W listach i wspomnieniach interpretowano je na różne sposoby: jedni widzieli w nich znaki niebios, inni obecność dusz poległych, jeszcze inni – złowrogie zapowiedzi śmierci.

Dla współczesnych badaczy są to prawdopodobnie relacje dotyczące błędnych ogników, czyli naturalnych zapłonów gazów bagiennych. Jednak warto podkreślić, że żołnierze obserwowali je na otwartych polach bitew, gdzie bagien wcale nie było, co poddaje w wątpliwość tak proste wyjaśnienie.

Pierwsza wojna światowa – bogactwo świadectw

Najwięcej i najlepiej udokumentowanych relacji pochodzi z czasów I wojny światowej. To konflikt, w którym po raz pierwszy na szeroką skalę używano nowoczesnej amunicji, flar, gazów bojowych i smugowych pocisków. Jednak wiele zjawisk opisanych przez żołnierzy nie da się sprowadzić do techniki wojskowej.

Pod Sommą w 1916 roku brytyjscy żołnierze pisali o płonących kulach unoszących się nad ziemią niczyją, które nie wydawały żadnego dźwięku i trwały znacznie dłużej niż pociski świetlne. W Ypres w 1917 roku relacje wspominały o świetlnych pasmach i ognistych sylwetkach widzianych w nocy nad linią frontu. W Galicji w 1915 roku żołnierze austro-węgierscy i rosyjscy raportowali o tajemniczych kulach ognia, które wisiały nad polami bitew jeszcze długo po zakończeniu ostrzału.

W tym samym czasie odnotowywano również zjawisko ognia św. Elma – wyładowań elektrycznych pojawiających się na bagnetach i hełmach żołnierzy w warunkach burzowej pogody. Niebieskawy blask był dla wielu czymś nadprzyrodzonym, budził grozę, ale także wprowadzał element metafizycznego poczucia obecności „czegoś więcej”.

Próby wyjaśnienia

Zjawiska świetlne nad polami bitew doczekały się wielu interpretacji. Najbardziej racjonalne wskazują na naturalne procesy atmosferyczne – błyskawice kuliste, ognie św. Elma, fosforescencję gazów wydobywających się z rozkładających się ciał czy amunicję zapalającą. Wiele zjawisk można też wytłumaczyć wprowadzeniem nowych technologii wojskowych, takich jak pociski smugowe czy flary.

Psychologowie i historycy wskazują też na rolę psychiki. Wojna to doświadczenie graniczne, w którym stres, trauma i gazy bojowe mogły prowadzić do zbiorowych halucynacji. Ale nawet przy takim założeniu pozostają relacje trudne do zredukowania do złudzeń wzrokowych. Zdumiewa zwłaszcza zgodność opisów z różnych frontów i różnych armii.

Niektórzy badacze anomalii sugerują, że część tych opisów stanowi zapowiedź zjawiska, które szerzej pojawiło się dopiero podczas II wojny światowej – tzw. „foo fighters”, tajemniczych kul światła towarzyszących samolotom alianckim i niemieckim. Czy to właśnie one przez setki lat pojawiały się nad polami bitew?

Wnioski

Od Grunwaldu po Somme, od średniowiecznych krzyży świetlnych po tajemnicze kule ognia unoszące się nad okopami, historia wojen splata się z opowieściami o niezwykłym świetle na niebie. Dla dawnych kronikarzy były to znaki boskiej opieki lub gniewu, dla żołnierzy złowróżbne omeny, a dla współczesnych badaczy – ślady naturalnych zjawisk, technologii albo czegoś, czego jeszcze nie potrafimy wyjaśnić.

Choć wojna to chaos i zniszczenie, w opowieściach o świetlnych zjawiskach pojawia się inny wymiar – poczucie, że człowiek na granicy życia i śmierci zawsze spoglądał w niebo w poszukiwaniu znaków, sensu i nadziei.

Źródła

  • Jan Długosz, Roczniki, czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, wyd. Kraków 1867–1871 – kronika opisująca m.in. wydarzenia związane z bitwą pod Grunwaldem.
  • William T. Stead (red.), Letters from the Front, London 1915–1917 – zbiór listów z frontu I wojny światowej, zawierający świadectwa żołnierzy, także na temat niezwykłych zjawisk.
  • Society for Psychical Research, Proceedings of the Society for Psychical Research, t. 30–34, London 1920–1925 – publikacja naukowa dokumentująca relacje o „battlefield lights” i inne fenomeny zgłaszane po I wojnie światowej.
  • Michael Balfour, Propaganda in War 1939–1945: Organisations, Policies and Publics in Britain and Germany, Cambridge University Press, 1979 – analiza propagandy wojennej, w której pojawiają się odniesienia do dawnych „znaków na niebie” i ich roli w morale armii.