Przejdź do treści

Zakazane i zapomniane – Polskie miasta-widma, które przyciągają pasjonatów urbexu

Na mapach przez dziesięciolecia ich nie było – a jednak żyły, tętniły gwarem dzieci, stukotem butów żołnierzy i szumem projekcji w wojskowych kinach. Dziś zostały po nich puste bloki w środku lasu, zarastające ulice. Kłomino, Pstrąże czy podziemne korytarze Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego, przypominają, że także w Polsce istnieją miejsca, gdzie czas się zatrzymał, a codzienność nagle zniknęła.
  • Polskie miasta-widmo
    Caption
    Polskie miasta-widmo od lat przyciągają eksploratorów i pasjonatów urbexu

Na mapie Polski wciąż można znaleźć miejsca, które do niedawna były normalnymi miastami, a dziś przypominają scenerię filmu postapokaliptycznego. Kłomino, Pstrąże, Borne Sulinowo  czy Międzyrzecki Rejon Umocniony, to przykłady przestrzeni, gdzie natura odzyskuje teren po człowieku. Każde z nich ma inną historię – wspólnym mianownikiem jest jednak fakt, że życie w nich nagle się zatrzymało.

Kłomino – polskie miasto, którego nie było na mapie

Kłomino (niem. Westfalenhof) powstało w latach 30. XX wieku jako baza wojskowa Wehrmachtu. Zbudowano tu koszary, magazyny, zaplecze techniczne i całe osiedle mieszkalne dla żołnierzy. W czasie II wojny światowej stacjonowały tu jednostki przygotowujące się do działań na froncie wschodnim. Po 1945 roku miejscowość przejęła Armia Czerwona, która rozbudowała infrastrukturę i przemieniła Kłomino w samowystarczalne miasteczko garnizonowe. Powstały bloki mieszkalne, sklepy, szkoła, kino, stołówki i klub oficerski. W szczytowym okresie mieszkało tu około 5–7 tysięcy osób: żołnierzy, oficerów i ich rodzin. Miasto funkcjonowało jak „państwo w państwie” – wewnątrz obowiązywały rosyjskie zasady, waluta i zwyczaje.

Kłomino - Opuszczony blok
Kłomino – Opuszczony blok – Autorstwa MOs810 - Praca własna, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=81629987

Co charakterystyczne – w okresie PRL Kłomino formalnie nie istniało. Na mapach w jego miejscu widniał las, a wejście na teren wymagało specjalnej przepustki. Dla mieszkańców okolicznych wsi była to strefa zamknięta i owiana tajemnicą. Polacy nie mieli prawa wstępu, a kontakt z radzieckim garnizonem odbywał się wyłącznie w ściśle kontrolowanych sytuacjach.

Dopiero po 1993 roku, gdy ostatni Rosjanie opuścili Polskę, miasteczko ujawniono. Wtedy zaczęła się jego szybka degradacja. Opuszczone budynki zostały rozkradzione i zdewastowane. Zniknęły okna, drzwi, instalacje – wszystko, co nadawało się do wykorzystania. Miasteczko, które jeszcze kilka miesięcy wcześniej tętniło życiem, zaczęło przypominać ruinę rodem z filmu postapokaliptycznego.

Polskie władze próbowały znaleźć inwestorów, którzy zagospodarują teren. Jeszcze w latach 2000 ogłaszano przetargi, w których całe Kłomino można było kupić za równowartość mieszkania w Warszawie. Pomysły były różne: od stworzenia turystycznej atrakcji, przez ośrodek dla seniorów, po kurort dla myśliwych. Żaden z nich nie został zrealizowany – brakowało chętnych i kapitału.

Dziś w Kłominie stoi jedynie kilka zrujnowanych bloków i koszar. Las powoli odzyskuje teren – ulice zarastają, a drzewa wyrastają na placach i podwórkach. Atmosfera miejsca jest niepowtarzalna: cisza, echo kroków w pustych korytarzach, ślady po życiu codziennym – resztki pieców, fragmenty mebli, czasem napisy cyrylicą na ścianach. Choć formalnie Kłomino nadal figuruje jako osada, mieszka tam dziś najwyżej kilkanaście osób, które zajęły ocalałe mieszkania. Do miana miasta nie dorównuje od dawna – ale wciąż przyciąga eksploratorów, historyków i turystów szukających kontaktu z jedynym w Polsce prawdziwym „miastem-widmem”.

Pstrąże – „Mała Moskwa” w sercu Dolnego Śląska

Pstrąże, ukryte głęboko w Borach Dolnośląskich, to jedno z najbardziej fascynujących i zarazem tajemniczych miejsc w Polsce. Powstało jeszcze przed II wojną światową jako niemiecka baza wojskowa Pstransse. W latach 30. zbudowano tu koszary, magazyny i zaplecze techniczne dla Wehrmachtu, a pobliskie lasy wykorzystywano jako teren do testowania nowoczesnego uzbrojenia. Po 1945 roku miejscowość przejęła Armia Czerwona i zamieniła w całkowicie zamknięte miasto garnizonowe.

W przeciwieństwie do wielu innych radzieckich baz w Polsce, Pstrąże miało charakter niemal samowystarczalnego miasteczka. W czasach świetności mieszkało tu około 20 tysięcy osób – żołnierzy i ich rodzin. Funkcjonowały bloki mieszkalne, przedszkola, szkoły, sklepy, biblioteka, klub oficerski, kino, szpital, stadion, a nawet basen kryty. Ulice nosiły rosyjskie nazwy, w mieszkaniach i sklepach obowiązywał rubel, a w telewizji nadawano programy prosto z Moskwy. Polakom wstęp do tej enklawy był zakazany – dla okolicznych mieszkańców było to miasto-widmo, którego oficjalnie nie było na żadnych mapach ani w dokumentach administracyjnych PRL.

Pstrąże - Opuszczony bloki mieszkalne
Pstrąże – Opuszczone bloki mieszkalne – Autorstwa Qbanez - www.qbanez.wordpress.com, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=14546599

Życie w Pstrążu toczyło się jak w Związku Radzieckim, tylko że w środku Polski. Dzieci uczęszczały do radzieckich szkół, a mieszkańcy organizowali swoje święta i uroczystości w odizolowanym świecie. Dla wielu rodzin była to namiastka ojczyzny – enklawa, w której mogli żyć tak, jakby w ogóle nie opuścili ZSRR.

W latach 90., wraz z wycofaniem wojsk radzieckich z Polski, Pstrąże nagle opustoszało. W ciągu kilku miesięcy zniknęło całe miasteczko – tysiące ludzi, którzy jeszcze dzień wcześniej prowadzili zwykłe życie, zostawiło po sobie puste bloki, ulice i place zabaw. Pozostała infrastruktura zaczęła błyskawicznie niszczeć, a budynki – rozkradane przez złomiarzy – traciły dachy, okna i instalacje.

Dziś Pstrąże to klasyczne miasto-widmo. Betonowe bloki z wybitymi szybami stoją wśród lasu, na podwórkach wyrastają brzozy, a wnętrza mieszkań pokrywają graffiti i resztki mebli. Pojedyncze przedmioty – dziecięce zabawki, książki w cyrylicy, żołnierskie oznaki – przypominają, że jeszcze niedawno żyło tu tysiące ludzi. Eksploratorzy i pasjonaci urbexu porównują Pstrąże do scenerii gier postapokaliptycznych, takich jak Stalker czy Fallout.

Choć władze wielokrotnie rozważały ponowne wykorzystanie tego terenu, podobnie jak w przypadku Kłomina, żaden z planów nie został zrealizowany. Pstrąże jest dziś opuszczone, a natura odzyskuje kolejne fragmenty miasteczka. To jedno z najbardziej sugestywnych „miast-widm” w Polsce, gdzie historia zimnej wojny i ludzkiego życia przerwanego nagle odciska się w każdym zrujnowanym budynku.

Borne Sulinowo – miasto, które odrodziło się po latach

Borne Sulinowo, położone w województwie zachodniopomorskim, to wyjątkowy przykład miasta, które z „widma” powróciło do normalnego życia. Powstało w latach 30. XX wieku jako niemiecki garnizon wojskowy Groß Born. Już wtedy było miejscem o dużym znaczeniu strategicznym – w czasie II wojny światowej znajdował się tu poligon pancerny, na którym szkolono m.in. oddziały Erwina Rommla. Miasto posiadało typową infrastrukturę wojskową: koszary, magazyny, sztaby, ale także domy mieszkalne, szkoły i obiekty kulturalne.

Po 1945 roku, podobnie jak Kłomino i Pstrąże, Borne Sulinowo zostało przejęte przez Armię Czerwoną. Stało się największą bazą radziecką w Polsce i jednym z kluczowych punktów strategicznych w Układzie Warszawskim. Przez prawie pół wieku funkcjonowało jako miasto zamknięte – oficjalnie nie istniało na mapach, a dostęp do niego był ściśle kontrolowany. Szacuje się, że stacjonowało tu około 12–15 tysięcy żołnierzy radzieckich oraz ich rodziny. Było to miasto w mieście, z własną administracją, szkołami, sklepami, szpitalem i obiektami sportowymi.

Sytuacja zmieniła się dopiero w 1992 roku, kiedy wojska radzieckie wycofały się z Polski. Borne Sulinowo opustoszało – przez chwilę groziło mu, że podzieli los Kłomina czy Pstrąża i stanie się kolejnym miastem-widmem. Budynki były zniszczone, infrastruktura wyeksploatowana, a całość sprawiała wrażenie wielkiej ruiny. Jednak w przeciwieństwie do innych garnizonów, podjęto decyzję o ponownym zasiedleniu miasta.

W 1993 roku Borne Sulinowo oficjalnie odzyskało status miejscowości cywilnej i zaczęło przyciągać nowych mieszkańców. Dziś liczy ponad 5 tysięcy mieszkańców i funkcjonuje jako pełnoprawne miasto.

Borne Sulinowo to przykład, że los miasta-widma nie zawsze kończy się całkowitą ruiną. Dzięki decyzjom lokalnych władz i zaangażowaniu mieszkańców udało się wskrzesić to, co jeszcze kilkadziesiąt lat temu wydawało się stracone. To wyjątkowe miejsce, gdzie przeszłość i teraźniejszość spotykają się na każdym kroku – wśród bloków z wielkiej płyty, ale i odrestaurowanych ulic, na których dziś toczy się zwykłe, codzienne życie.

Międzyrzecki Rejon Umocniony – podziemne miasto

Choć nie jest klasycznym miastem-widmem, warto również wspomnieć o Międzyrzeckim Rejonie Umocnionym (MRU) w Lubuskiem. To gigantyczna linia bunkrów i tuneli, budowana przez Niemców przed II wojną światową. System liczy ponad 30 km podziemnych korytarzy, przypominających układ miejskich ulic.

Po wojnie MRU popadł w zapomnienie. Dziś częściowo udostępniono go turystom, ale duża część nadal jest zamknięta i stanowi siedlisko nietoperzy. To jedno z najbardziej niezwykłych „podziemnych miast” w Europie – pełnoprawne widmo z betonu i stali.

Podsumowanie

Miasta-widma w Polsce to nie tylko ciekawostka, ale też symbol epoki, która już minęła. Kłomino, Pstrąże, Borne Sulinowo, Międzyrzecki Rejon Umocniony, to miejsca, które przypominają, jak krucha jest ludzka obecność wobec historii i natury.

Warto je odwiedzić – nie tylko dla dreszczyku emocji, ale by zobaczyć fragment naszej przeszłości, który jeszcze niedawno był tajemnicą skrywaną w lasach.

Źródła

  • M. Bicz, Kłomino – miasto widmo (IPN, 2019)
  • A. Krzemiński, Pstrąże. Historia radzieckiego miasta w Polsce (2018)
  • J. Czajkowski, Borne Sulinowo. Od miasta widma do miasta żywego (2015)
  • Archiwa IPN i lokalnych muzeów
  • Relacje eksploratorów urbex i mieszkańców dawnych wsi bieszczadzkich

💬 KOMENTARZE

Możliwość dodawania komentarzy jest ograniczona tylko do 🔑 zalogowanych użytkowników!