Pomimo, iż większość kobiet regularnie musi sobie jakoś radzić z okresem, to najprawdopodobniej mało która z nich zadała sobie kiedykolwiek pytanie z czego się składa tampon i czy jego regularne stosowanie, w sumie przez wiele lat, jest w rzeczywistości bezpieczne dla zdrowia
Statystyczna kobieta w ciągu całego swojego życia miesiączkuje około 450 razy, w efekcie czego zużywa średnio około 20 tysięcy sztuk produktów służących do higieny intymnej w trakcie menstruacji.
Pomimo, iż większość kobiet regularnie musi sobie jakoś radzić z okresem, to najprawdopodobniej mało która z nich zadała sobie kiedykolwiek pytanie z czego się składa tampon i czy jego regularne stosowanie, w sumie przez wiele lat, jest w rzeczywistości bezpieczne dla zdrowia. Dzieje się tak, ponieważ temat menstruacji jest w naszym kraju nadal otoczony wielkim tabu. Braki odpowiedniej edukacji seksualnej w szkołach, sprawiają, iż panie przeważnie nie zdają sobie w ogóle sprawy, że zakup środków higieny intymnej powinien być dokonywany z największą świadomością i ostrożnością, gdyż w grę wchodzi tutaj zdrowie! Kobiety na ogół nie mają pojęcia o tym, że tampony mogą szkodzić zdrowiu, a nawet nie wiedzą o istnieniu jakiejkolwiek alternatywy!
W odpowiedzi na niski poziom świadomości konsumenckiej dotyczący branży środków kobiecej higieny intymnej, polskie firmy produkujące tampony bardzo rzadko umieszczają informacje o ich składzie na zewnątrz opakowania. W większości przypadków są one dostępne dopiero na ulotce, a tym samym po otwarciu opakowania, czyli po zakupie.
Rakotwórczy skład tamponów
Tampony produkowane są na ogół z bawełny, która w większości przypadków nie pochodzi z kontrolowanych i certyfikowanych upraw. Niektóre wyrabiane są nawet z zastosowaniem bawełny z upraw GMO. Co to wszystko oznacza? Otóż to, że w tamponach mogą znajdować się niebezpieczne dla ludzkiego zdrowia substancje, takie jak pestycydy, w zupełnie niekontrolowanych stężeniach. Zgodnie z danymi, jakimi dysponują popularne organizacje ekologiczne, w trakcie uprawy bawełny stosowanej do produkcji tamponów, używane są bardzo duże ilości pestycydów i herbicydów. Często na kilogram bawełny przypada nawet 1/3 kg nawozów i środków ochrony roślin. W tym zakresie substancji, szczególnie groźny dla zdrowia jest herbicyd o nazwie Roundup. W jego składzie znajduje się, między innymi, glifosat – substancja, którą Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem zakwalifikowała jako potencjalnie rakotwórczą dla ludzi i przypisała do grupy ryzyka 2A. Z badań przeprowadzonych na Uniwersytecie La Plata, jasno wynika, że tą niebezpieczną dla ludzkiego zdrowia substancję znaleziono w ponad 85 procentach przebadanych próbek środków do higieny intymnej
Ponadto, w tamponach są obecne związki halogenoorganiczne, wywołujące silne reakcje alergiczne, a nawet rakotwórczy formaldehyd. Wata, która jest głównym składnikiem tamponów, jest w fazie jej produkcji wybielana związkami chloru i w silnych rozjaśniaczach, co oznacza, że znajdują się w niej toksyczne i rakotwórcze związki chemiczne, tak zwane dioksyny, które powstają w efekcie tego typu procesów przemysłowych. A jak by mogło być inaczej, skoro konsumentki oczekują śnieżno-białego produktu do higieny intymnej, nie mając pojęcia o tym, że to właśnie ta biel może być przyczyną poważnych chorób?
PodsumowanieProducenci kobiecyh środków ochrony intymnej bardzo niechętnie ujawniają ich prawdziwy skład. W swoim składzie popularne tampony zawierają toksyczne i rakotwórcze substancje, które - ze względu na specyfikę produktu - mogą poważnie zagrażać zdrowiu!
Zaskakujące wyniki kontroli
W roku 2016, w wyniku akcji sponsorowanej przez magazyn "60 milionów konsumentów" w rzekomo "ekologicznych" wkładkach higienicznych marki „bio Organyc” wykryto szczątkowe ilości glifosatu. Problem w tym, że wogóle nie powinno go być w organicznej bawełnie, z której wykonane są te tampony. Po mającej na celu wyjaśnienie tej kwestii analizie przeprowadzonej wewnątrz firmy Organyc, zdecydowano się na natychmiastowe wycofanie ze sprzedaży ponad trzech tysięcy opakowań tego produktu z Francji i Kanady.
W trakcie kolejnych akcji kontrolnych zidentyfikowano też pozostałości pestycydów chloroorganicznych i pyretroidów (insektycydy) w podpaskach marki Always. Zaskakujące odkrycie, gdyż produkt wykonany miał być z wiskozy i celulozy, a nie z tradycyjnej bawełny, która - jak dobrze wiadomo - trakotwana jest groźnymi dla naszego zdrowia pestycydami!
Ponadto, toksyczne chemikalia miały znajdować się również w tamponach marki Tampax.
Produkty innego amerykańskiego giganta – tym razem Johnson & Johnson (tampony „Nett” i „o.b.”) - również znalazły się na liście produktów zawierających toksyczne i rakotwórcze dioksyny!
Niestety takich kontroli nie przeprowadza się w regularnych odstępach czasu, więc konsumentki nie mogą mieć żadnej pewności co do prawdziwego składu stosowanych tamponów.
Powyższe informacje zostały zaczerpane z portalu The Independent (źródło 1).
PodsumowanieWyniki przeprowadzonych kontroli potwiedzają, że środki ochrony intymnej (niestety nawet te rzekomo ekologiczne) mogą stwarzać poważne zagrożenie dla zdrowia.
Nie tylko tampony!
Nie tylko tampony, ale także podpaski stwarzają pewne zagrożenie dla zdrowia, gdyż również i one zawierają rakotwórcze substancje. Jednak, ze względu na odmienny sposób zastosowania, zagrożenie to jest o wiele mniejsze niż w przypadku tamponów.
Co robić?
Jedno jest pewne: w czasie menstruacji konieczna jest ochrona. Warto więc zastanowić się nad zdrowszą alternatywą, jaką stanowią od niedawna dostępne na polskim rynku ekologiczne tampony i podpaski. Nie zawierają one (a przynajmniej nie powinny zawierać) żadnych szkodliwych dla zdrowia substancji. Ekologiczne środki ochrony intymnej kosztują nieco więcej niż tradycyjne produkty, a nawet jeśli miałyby przypadkowo zawierać szkodliwe dla zdrowia substancje, to na pewno będzie ich tam o wiele mniej niż w tradycyjnych tamponach i podpaskach.Bibliografia:1 - The Independent - Tampax tampons and Always sanitary towels among feminine hygiene products 'contain toxic chemicals'
Spodobał Ci się artykuł? Podziel się nim ze znajomymi!