Przejdź do treści

Żywy karp na Święta? Relikt z PRL i ryba, która żywi się własnymi odchodami!

Wielu Polaków żyje od zawsze z przekonaniem, że świąteczny karp wywodzi się z wiekowej polskiej bądź europejskiej tradycji. Nie ma w tym przekonaniu ani ziarna prawdy. Karp to przede wszystkim ryba pochodząca z Azji, a na dodatek, w warunkach hodowlanych, ten gatunek żywi się własnymi odchodami!
Teaser Media
Image
Żywy karp na święta?

Ryba, która żywi się własnymi odchodami

Karpie hodowlane pływają we własnych odchodach. Test to sytuacja typowa dla większości ryb hodowlanych w stawach, czy innych zbiornikach wodnych. W takich środowiskach nie ma stałego przepływu wody, jak w rzekach czy jeziorach, przez co odchody oraz resztki pokarmu mogą gromadzić się w wodzie. Karp może zjadać odchody (własne lub innych ryb), choć nie robi tego celowo. Zjawisko to występuje głównie dlatego, że karp jest rybą wszystkożerną i żeruje na dnie, przeszukując muł w poszukiwaniu pokarmu, takiego jak:

  • detrytus (rozkładająca się materia organiczna),
     
  • larwy owadów,
     
  • mikroorganizmy,
     
  • rośliny wodne.

W trakcie tego procesu ryba może przypadkowo zjeść cząstki odchodów, ponieważ zawierają one resztki niestrawionego pokarmu oraz składniki odżywcze, które mogą być jeszcze przyswajalne. W warunkach hodowlanych, gdzie ryby są trzymane na ograniczonej przestrzeni, ryzyko przypadkowego spożycia odchodów wzrasta.

Tradycja, tradycja...

Polska tradycja od dawna wymaga obecności ryby na wigilijnym stole, lecz nie koniecznie karpia! W przeszłości nie znano jednak odpowiednich sposobów na transport ryb znad morza na duże odległości. Wyjątkiem był solony śledź, który w Polsce od zawsze gościł na wigilijnych stołach. Żadna inna ryba nie jest jednak tak łatwa w hodowli jak karp. Hodowle karpia można prowadzić praktycznie wszędzie, a ryby mogą być szybko wyławiane w okresie wyprzedzającym święta. To spore ułatwienie na drodze do szybkich zysków. Ryba błyskawicznie adaptuje się do nowych warunków i jest bardzo wytrzymała. Karp jest tak odporny, że hodowcy często trzymają go w brudnej wodzie, pełnej różnego rodzaju zanieczyszczeń, w tym głównie rybich odchodów. W ten sposób karp nabiera odpowiedniego "smaku", kojarzącego się z „przyrodą”.

Gdy karpie w stawach hodowlanych karmione są ziarnem pszenicy, lub w inny naturalny sposób, to dorastają przez okres 3 lat. Kiedy jednak hodowca karmi ryby różnego rodzaju granulatami z dodatkiem szkodliwej chemii, karpie są gotowe do połowu (i odpowiednio strute) już po 2 latach. Taka sytuacja zdarza się bardzo często, bo po dokarmiać karpia przez 3 lata, skoro ten sam efekt można uzyskać w krótszym czasie, a konsument i tak nie pozna prawdy?

Karp na święta?

Karp na każdym wigilijnym stole!

W polskiej powojennej rzeczywistości karp był najtańszą i najłatwiej dostępną rybą na rynku, a wówczas o pokarm było naprawdę trudno. Polski komunistyczny działacz Hilary Minc (1905-1974) najwidoczniej nie zdawał sobie sprawy z efektów jakie miało by przynieść głoszone przez niego w latach 1949-1952 hasło „karp na każdym wigilijnym stole”. I tak się wszystko zaczęło! Karp na wigilijnym stole nie jest bowiem efektem pradawnej polskiej tradycji, lecz wyłącznie skutkiem powojennej komunistycznej propagandy. Promowano karpia, ponieważ był on jedynym wówczas wyborem na wigilijny stół. Niedrogi, łatwo dostępny i bardzo odporny.

Tuż po wojnie, w okresie świątecznym, w komunistycznych zakładach pracy oferowano świeżego karpia, ponieważ nie było ani śledzi, ani innych ryb do wyboru, a na dodatek ludzie nie mieli w domach lodówek. Trzymanie żywego karpia w wannach było czystą koniecznością. Ludzie jakoś się do tego z czasem przyzwyczaili i tak już to zostało. Powojenny komunistyczny zwyczaj świątecznego karpia utrzymuje się niestety nawet do dziś. Ale jaki to obecnie sens? To czysta hipokryzja, a na dodatek w Wigilię Bożego Narodzenia!

Karp nie krzyczy, ale cierpi!

Kilkudziesięcioletni polski zwyczaj jedzenia świeżego karpia na święta niesie za sobą działania szczególnie okrutne wobec tego gatunku ryb. W wielu przypadkach naruszane są podstawowe przepisy ustawy o ochronie zwierząt. Ryby trzymane są w wannach z wodą, gdzie przechodzą okropne męki. Na dodatek, wyciągane z wanien wymęczone i ledwo żywe karpie, są brutalnie mordowane, nawet w obecności dzieci. Jest to unikatowy na skalę europejską, nieetyczny i bardzo okrutny ewenement. W żadnym innym europejskim Państwie nie ma takiego zwyczaju znęcania się nad rybami. Aby podtrzymać ten okrutny zwyczaj zapewne najbardziej zależy hodowcom karpi. W Polsce przed świętami sprzedaje się ich z roku na rok około 15 tysięcy ton! Karp nie krzyczy, ale gdyby potrafił to robić, to jego wyrazy męki zapewne stały by się dla nas nie to wytrzymania!

Żywy karp

Dlaczego okres wigilijny musi się wiązać z tak okrutnym traktowaniem bezbronnych ryb? Karp jest najpierw brutalnie wyławiany ze stawów hodowlanych, potem transportowany w ciasnych pojemnikach z wodą do sklepów, gdzie jest przetrzymywany do chwili sprzedaży. Nabywca wkłada karpia do foliowej torby, skąd wrzucany jest do wanny. Ostatecznie ryba jest brutalnie mordowana, często uderzeniem młotka w głowę! To jest prawdziwy brak empatii z naszej strony! Karp przechodzi w ten sposób wielkie męki i niewyobrażalne cierpienia. Ryba odczuwa przecież ból i cierpienie, podobnie do człowieka.

Zrezygnuj z żywego karpia na Święta!

Co możemy zrobić, aby uchronić karpie przed tak brutalnym cierpieniem? Przede wszystkim warto zrezygnować ze spożywania tej ryby na święta. Można również zrezygnować z zakupu żywej ryby, stawiając na karpia w płatach. Młode pokolenia Polaków powoli zaczynają rezygnować z trzymania karpia w wannach. Coraz to częściej karp kupowany jest w postaci płatów, co pozwala zaoszczędzać rybie sporą część cierpień.

Bądźmy bardziej świadomi i empatyczni. Zrezygnujmy z karpia, przynajmniej na święta, kiedy jest on najbrutalniej traktowany.

Obejrzyj film - Cała prawda o hodowli karpia w Polsce

Spodobał Ci się artykuł? Podziel się nim ze znajomymi!