Przejdź do treści

Twierdził, że mamy rok 1990 – Szokująca interwencja straży miejskiej

Rok 1990 żył w nim tak realnie, jak zapach wilgotnej klatki schodowej, na której go odnaleziono. Twierdził, że widzi ogromne owady. Czy był to efekt zatrucia, czy może… przybył z przeszłości, zanim portal czasoprzestrzenny znów się zamknął?
  • Niecodzienna interwencja w Warszawie
    Caption
    Niecodzienna interwencja w Warszawie

Letni wieczór na warszawskim Targówku. Zaniepokojeni mieszkańcy dzwonią po pomoc: na klatce, na poziomie −1, widać mężczyznę, który kręci się w kółko. Gdy przybywają strażnicy miejscy z VI Oddziału Terenowego, kontakt z mężczyzną jest coraz trudniejszy: odpowiada nieskładnie, mówi rzeczy nieprzystające do rzeczywistości. Twierdzi, że jest… rok 1990. W pewnej chwili oznajmia, że na ścianie widzi ogromne owady. Badanie alkomatem wyklucza alkohol. Objawy i tempo pogarszania się stanu wskazują na zatrucie silną substancją psychoaktywną. Kilka razy traci przytomność; funkcjonariusze układają go w pozycji bezpiecznej i monitorują czynności życiowe. Serce bije bardzo wolno. Przybyli medycy próbują podać odtrutkę — bez skutku. Mężczyzna zostaje niezwłocznie przewieziony do szpitala. Zdarzenie miało miejsce w środę, 30 lipca 2025 r., na ul. Biruty. 

Co wiemy na pewno (i czego nie wiemy)

Mamy informacje dotyczące czasu i miejsca zdarzenia, znamy podstawowy przebieg interwencji i decyzje służb. Wiemy, że stan mężczyzny z każdą minutą się pogarszał, że tętno było znacznie zwolnione, a standardowe działania przedszpitalne nie przyniosły natychmiastowej poprawy. Wiemy też, że alkohol nie był przyczyną tego stanu, a najbardziej prawdopodobnym mechanizmem — w ocenie służb — było zatrucie silną substancją psychoaktywną. 

Nie wiemy jaką substancję przyjął mężczyzna (jeśli w ogóle) i skąd się wzięły jego doznania.

Najprostsze wyjaśnienie: zawężona świadomość i „rozjechany” zegar wewnętrzny

W praktyce ratowniczej podobne obrazy (dezorientacja co do czasu, omamy wzrokowe) potrafią towarzyszyć zatruciom psychoaktywnym, ostrym zespołom majaczeniowym czy niektórym zaburzeniom neurologicznym. Mózg „skleja” bodźce w narrację, ale gdy neurochemia zostaje rozregulowana, narracja ta bywa całkowicie odklejona od tu-i-teraz. To nie jest podróż w czasie w sensie fizycznym — to katastrofa synchronizacji między pamięcią, percepcją i orientacją w rzeczywistości. Takie „zawinięcia” świadomości zdarzają się przy silnym stresie, hipoksji, toksydromach, a także niektórych lekach i dopalaczach.

Hipoteza 1 - Mikropęknięcia czasu

Wyobraźmy sobie, że czas psychologiczny nie jest wyłącznie linią, ale warstwowym archiwum chwil. Na co dzień filtr percepcyjny utrzymuje nas w „bieżącej wersji” świata. Co, jeśli niektóre stany mózgu — wstrząs neurochemiczny, skrajny lęk, specyficzna modulacja przekaźnictwa — rozluźniają filtr na ułamki sekund? Wtedy do świadomości mogłyby wciekać echa dawnych zapisów: dźwięki, obrazy, strzępy przekonań. Mężczyzna z Targówka nie cofnął się w czasie, lecz czas cofnął się w nim — na moment, ale z pełną siłą przekonań właściwych „tamtej warstwie”. „Rok 1990” stał się nie metaforą, lecz doświadczalnym faktem; „owady na ścianie” — nie halucynacją, a szumem interferencyjnym między warstwami teraźniejszości i przeszłości.

Hipoteza 2: realne przeniesienie w czasie

Rozważmy koncepcję zakłądającą, że mężczyzna rzeczywiście znajdował się w roku 1990 chwilę wcześniej, a następnie „wpadł” do naszego czasu przez krótkotrwałe zaburzenie czasoprzestrzeni. Ogólna teoria względności dopuszcza istnienie zamkniętych krzywych czasopodobnych w ekstremalnych warunkach; spekulacje z pogranicza fizyki teoretycznej dopuszczają hipotezę mikroskopijnych „okien” (tuneli) czasowych — nieweryfikowalnych empirycznie w tej skali zdarzeń. 

Gdyby taki przeskok nastąpił, szok sensoryczny i dezorientacja mogłyby przypominać toksyczne majaczenie, a „owady” byłyby próbą nadania sensu gwałtownie zmienionym bodźcom.

Wnioski

Historia z Targówka ma dwa równoległe poziomy odczytania. Pierwszy, ściśle oparty na faktach i doświadczeniu medycznym, wskazuje na nagłe, poważne zaburzenie świadomości – najpewniej spowodowane zatruciem silną substancją psychoaktywną – które wymagało szybkiej interwencji służb. W tej interpretacji „rok 1990” i „owady na ścianach” to wytwory rozregulowanego mózgu, a ich realizm wynikał z katastrofalnej utraty synchronizacji między pamięcią, percepcją i orientacją w rzeczywistości.

Drugi poziom, czysto spekulacyjny, dopuszcza wizję, w której mężczyzna nie był jedynie ofiarą neurochemicznego chaosu, lecz uczestnikiem niezwykle rzadkiego zjawiska fizycznego – nagłego przeniesienia w czasie. W takim scenariuszu jego słowa o roku 1990 byłyby relacją z miejsca i chwili, z której właśnie przybył, a dezorientacja stanowiłaby naturalną reakcję organizmu na radykalną zmianę otoczenia.

Bez względu na to, które wyjaśnienie jest bliższe prawdy, zdarzenie pokazuje, jak kruche jest nasze poczucie rzeczywistości i jak łatwo może zostać ono zachwiane. W ułamku sekundy świat, jaki znamy, może ustąpić miejsca innemu – czy to w wyniku awarii chemii mózgu, czy, choć brzmi to fantastycznie, przez mikropęknięcie w samej strukturze czasu.

Źródła

  1. Straż Miejska m.st. Warszawy: Dramatyczna interwencja (Targówek, ul. Biruty; opis przebiegu działań).
  2. WP abcZdrowie: Myślał, że jest rok 1990, na ścianach widział owady. Nietypowa interwencja (14.08.2025).
  3. TVN Warszawa: „Był przekonany, że jest 1990 rok, tracił przytomność”. (04.08.2025).
  4. Informator Stolicy: Myślał, że jest rok 1990. Dramatyczna akcja ratunkowa na Targówku (05.08.2025).
  5. Onet Warszawa: Widział na ścianach duże owady. Sąsiedzi zaalarmowali służby ratunkowe (sierpień 2025).

💬 KOMENTARZE

Możliwość dodawania komentarzy jest ograniczona tylko do 🔑 zalogowanych użytkowników!