Przejdź do treści

XX wiek: Polacy odpędzali burze dzwonami – zwyczaj, który zabijał dzwonników!

Wyobraź sobie wieś w Małopolsce czy na Podlasiu jeszcze w pierwszej połowie XX wieku. Nadciąga burza, niebo ciemnieje, a ludzie zamiast chować się w domach biegną do kościoła. Chwilę później rozlega się donośny dźwięk dzwonów – nie po to, by zwołać wiernych na mszę, ale by odpędzić pioruny, rozproszyć chmury i odstraszyć złe moce!
  • Dzwony na burzę: zwyczaj, który przetrwał w Polsce do XX wieku!
    Caption
    Dzwony na burzę: zwyczaj, który przetrwał w Polsce do XX wieku!

Dzwon jako broń przeciw burzy

Przekonanie, że dźwięk dzwonu ma moc apotropeiczną – czyli ochronną – sięga średniowiecza. Kościół katolicki od wieków błogosławił dzwony, a w rytuale ich poświęcenia pojawiały się słowa: 

„Niech ich głos odpędza burze, grady i złe duchy”. 

To połączenie sacrum z praktyką codzienną sprawiło, że w wielu regionach Polski dzwony stały się „strażnikami” przed żywiołem.

Relacje z XIX wieku

Już Oskar Kolberg w swoich monumentalnych zapisach etnograficznych wspominał, że we wsiach na ziemiach polskich 

„Na burzę biją w dzwony, aby rozproszyć chmury i odgonić czarta”. 

Była to czynność wykonywana niemal automatycznie – gdy tylko pojawiały się ciemne chmury, kościelny lub proboszcz uderzał w dzwon, a mieszkańcy wierzyli, że jego głos powstrzyma grad i pioruny.

To trwało aż do XX wieku

Choć może się to wydawać średniowiecznym zabobonem, praktyka przetrwała w Polsce jeszcze długo – aż do XX wieku. W wielu wsiach Małopolski, Podkarpacia czy Podlasia jeszcze w latach 20. i 30. XX wieku rozbrzmiewały dzwony, gdy nadciągała burza. Lokalne gazety donosiły nawet o tragicznych wypadkach: zdarzało się, że dzwonnicy ginęli rażeni piorunem, próbując „uratować wieś” przed zniszczeniem. W 1902 roku „Gazeta Lwowska” opisała śmiertelne porażenie dzwonnika, a podobne przypadki pojawiały się także później.

Nawet po II wojnie światowej starsi mieszkańcy wspominali, że 

„za młodu, jak tylko chmury szły, kościelny walił w dzwony”. 

W niektórych polskich miejscowościach tradycja ta była żywa jeszcze w latach 40. i 50. XX wieku, choć coraz częściej kończyła się tragicznie. Z tego powodu już wcześniej – w XIX i na początku XX wieku – władze austriackie i pruskie zaczęły zakazywać bicia w dzwony w czasie burz, a Kościół stopniowo odchodził od tej praktyki.

Dlaczego dzwony miały moc?

Dla ludzi wiejskich dźwięk dzwonu był czymś więcej niż tylko sygnałem liturgicznym. Huk niósł się na kilometry, a jego potęga miała rozpraszać chmury i przerażać demony burzy – wyobrażane jako diabły, czarownice czy złe duchy sprowadzające grad. Dzwonienie stawało się więc rytuałem obronnym, który łączył chrześcijaństwo z dawnymi wierzeniami ludowymi.

Niebezpieczny zwyczaj

Z punktu widzenia współczesnej nauki praktyka ta była skrajnie ryzykowna. Dzwonnice były najwyższymi punktami we wsi, a bijący w dzwon człowiek stawał się naturalnym celem dla wyładowań atmosferycznych. Nic dziwnego, że historia zna wiele przypadków śmiertelnych porażeń. Paradoksalnie więc zwyczaj mający chronić ludzi, często narażał ich na śmierć.

Ile osób ginęło przy dzwonach?

Trudno dziś zebrać pełne statystyki, bo wiele tragedii zostało zapisanych jedynie w lokalnych kronikach parafialnych. Jednak dane z XIX i początku XX wieku pokazują, że w Europie Środkowej dzwonnicy stanowili jedną z najczęstszych ofiar porażeń piorunem. 

W Galicji odnotowywano rocznie kilka do kilkunastu przypadków śmiertelnych. W Austrii i Prusach władze uznały to za poważny problem i zakazały dzwonienia w czasie burzy. W Polsce także w XX wieku zdarzały się dramaty – gazety donosiły o kościelnych zabitych w Małopolsce i na Podkarpaciu, którzy do końca wierzyli, że dźwięk dzwonu ochroni wieś przed gniewem nieba.

Świadectwa ze źródeł

Zwyczaj dzwonienia na burzę nie jest legendą – potwierdzają go liczne źródła etnograficzne, prasowe i kronikarskie.

Już w XIX wieku Oskar Kolberg w tomie „Sanockie-Krośnieńskie” notował: „Gdy chmury z gradem ciągną, biją w dzwony, aby je rozproszyć i czarta odgonić”. Podobnie pisał Kazimierz Moszyński w „Kulturze ludowej Słowian” (1934): „Dzwon kościelny nie tylko zwoływał do modlitwy, ale i odwracał burze, grad i morowe powietrze. W wielu stronach do dziś biją weń, gdy nadciąga nawałnica”.

O tym, że praktyka trwała jeszcze w XX wieku, świadczą doniesienia prasowe. „Gazeta Lwowska” w numerze 148 z 1902 roku informowała: „We wsi (…) kościelny, bijąc w dzwony na burzę, został rażony piorunem i poniósł śmierć na miejscu”. Podobne wypadki pojawiały się regularnie w międzywojennych kronikach „Ilustrowanego Kuriera Codziennego”, gdzie można przeczytać: „Podczas gwałtownej burzy w pow. rzeszowskim śmierć poniósł kościelny, gdy bił w dzwony, aby odgonić chmury gradowe”.

Także kroniki parafialne zawierały dramatyczne zapisy: „W dniu 12 lipca kościelny nasz, Maciej S., rażony został piorunem, gdy bił w dzwony na burzę. Cała wieś modliła się o jego duszę” (Archiwum Diecezjalne w Tarnowie). Tego typu notatki pokazują, że jeszcze w XX wieku wierzono w moc dzwonów i ryzykowano życie, by ochronić wieś przed żywiołem.

Co jeszcze odpędzały dzwony?

Dla ludzi dawnych wieków dzwony były nie tylko sygnałem liturgicznym, ale też potężnym narzędziem ochrony. Ich głos miał moc przepędzania wszelkiego zła. Wierzono, że:

  • Odstraszają zarazę i choroby – w czasie epidemii, zwłaszcza dżumy, dzwoniono, aby „oczyścić powietrze” i wygonić morowe powietrze z okolicy.
  • Przepędzają złe duchy i czarownice – na Podkarpaciu i w Małopolsce wierzono, że huk dzwonów uniemożliwia czarownicom latanie i sprowadzanie gradobicia.
  • Chronią dusze zmarłych – podczas pogrzebów i Zaduszek dzwoniono, by wskazać duszy drogę do wieczności i jednocześnie odgonić złe byty czyhające na nią.
  • Odpędzają kosmiczne zagrożenia – w czasie zaćmień słońca czy księżyca rozbrzmiewały dzwony, aby odpędzić „potwora pożerającego światło”.

W ten sposób dzwony stawały się uniwersalnym narzędziem obrony – miały straszyć nie tylko burze i pioruny, ale wszystko to, co budziło lęk we wspólnocie: chorobę, śmierć i ciemne siły nocy. Ich dźwięk był traktowany jak głos samego Boga, niosący ochronę i nadzieję.

Zapomniane echo

Dziś praktyka bicia w dzwony na burzę jest już tylko wspomnieniem. Przetrwała w opowieściach starszych ludzi i w zapisach etnograficznych. Jednak fakt, że jeszcze w XX wieku w Polsce dzwoniono, by odpędzić pioruny i złe moce, pokazuje, jak silnie w naszej kulturze trwały dawne wierzenia i jak mocno splatały się ze światem religijnym.

Być może właśnie dlatego, słysząc dźwięk kościelnych dzwonów podczas burzy, wciąż odczuwamy coś więcej niż tylko echo metalu – podświadomie brzmi w nich pamięć dawnych czasów, gdy miały bronić nas przed gniewem nieba.

Źródła

  • Oskar Kolberg, „Lud, jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce” – zapisy z XIX wieku.
  • „Gazeta Lwowska”, nr 148, 1902 – doniesienie o śmierci dzwonnika rażonego piorunem.
  • Relacje etnograficzne z Podkarpacia i Podlasia z lat 20.–50. XX wieku (zbiory PAN i archiwów regionalnych).
  • „Ilustrowany Kurier Codzienny”, lata 20.–30. XX w., kroniki regionalne (m.in. pow. rzeszowski) – notatki o porażeniach piorunem kościelnych bijących w dzwony.
  • Kronika parafialna, Archiwum Diecezjalne w Tarnowie, wpis z końca XIX w.: opis śmierci kościelnego Macieja S. rażonego piorunem podczas dzwonienia na burzę.
  • Materiały Polskiego Atlasu Etnograficznego (PAE), zbiory PAN – relacje z badań terenowych z lat 50.–60. XX wieku o dzwonieniu na burzę.

💬 KOMENTARZE

Możliwość dodawania komentarzy jest ograniczona tylko do 🔑 zalogowanych użytkowników!