Opuszczona willa w gdańskim Wrzeszczu, której boją się miejscowi. Tajemnice Diabelskiego Wzgórza
Śladami historii – gdy Wzgórze Sobótki nie było jeszcze mroczne
Historia willi przy ul. Sobótki 14 rozpoczyna się na początku XX wieku. Budynek wzniesiono w latach 1907–1910 w stylu gdańskiego neorenesansu. Czerwona cegła, zdobienia z piaskowca i detal architektoniczny zdradzają ambicje dawnych właścicieli – a byli nimi ludzie wpływowi. Wśród pierwszych mieszkańców wymienia się dr. Michała Litewskiego – wybitnego gdańskiego laryngologa, współzałożyciela Banku Kaszubskiego. Potem willa przechodziła w ręce Heinricha Glaue oraz Christiana Petersena, notariusza o sporych koneksjach w przedwojennym Wolnym Mieście Gdańsku.
Telewizja w murach tajemnicy
W czasach PRL willa stała się siedzibą TVP Gdańsk. Ekipa lokalnej telewizji przez dekady nadawała stąd programy informacyjne i kulturalne, a wnętrza były pełne gwaru, świateł i kamer. Pracownicy wspominają jednak, że budynek miał swój klimat – skrzypiące schody, dziwne echa w korytarzach, a czasem… wrażenie, że ktoś stoi za plecami, choć nikogo nie było.
Po przeprowadzce stacji do nowoczesnej siedziby przy ul. Czyżewskiego w 1996 roku willa opustoszała. I wtedy zaczęły się dziać dziwne rzeczy – nie tylko fizyczne zniszczenia, ale też wzrost liczby plotek o zjawiskach paranormalnych.
Postać w pelerynie
Okoliczni mieszkańcy od lat opowiadają o tym, co dzieje się na Wzgórzu Sobótki po zmroku. Najbardziej znana legenda mówi o ciemnej postaci w pelerynie, która pojawia się nocami na dachu willi. Inni mówią o tajemniczych światłach migających w oknach, mimo że budynek nie ma już instalacji elektrycznej. Jeszcze inni wspominają o krzykach, szmerach i uczuciu paraliżującego chłodu, które dopada ich, gdy przechodzą obok.
Pojawiają się też domniemania o związku z działalnością dawnych lóż masońskich, a nawet spekulacje, że willa pełniła kiedyś funkcję ośrodka rytualnego. Choć nie ma na to dowodów, lokalne przekazy robią swoje.
Dawne rytuały na „Diabelskim Wzgórzu”
Wzgórze, na którym stoi opuszczona willa, od dawna budzi emocje. Choć oficjalnie nosi nazwę Wzgórza Sobótki, wielu mieszkańców Gdańska i Wrzeszcza zna je jako „Diabelskie Wzgórze”. Już w XIX wieku krążyły opowieści, że miejsce to przyciągało ludzi parających się magią, ezoteryką i rytuałami, szczególnie podczas letniego przesilenia – stąd właśnie nazwa „Sobótka”, odnosząca się do dawnych obrzędów ognia.
Nieopodal działała restauracja Zinglershöhe, którą między 1925 a 1933 rokiem rzekomo użytkowały gdańskie loże masońskie. To właśnie z tego okresu pochodzą pogłoski o tajnych spotkaniach bractw, symbolice ukrytej w architekturze i wpływach, jakie miały się rozciągać na całą okolicę. Czy willa przy ul. Sobótki była również miejscem takich spotkań? Choć nie ma twardych dowodów, wielu pasjonatów historii Gdańska uważa to za prawdopodobne.
Do dziś niektórzy twierdzą, że ziemia wokół willi jest „energetycznie naładowana”, a sam budynek powstał w miejscu, gdzie kiedyś palono ogniska rytualne. W popularnych opowieściach powracają wątki czarownic, sabatów i przesileń – wszystko to, co buduje aurę tajemniczości wokół tej zrujnowanej, ale niepozostawionej w zapomnieniu budowli.

Zabytek zniszczony czasem i ludźmi
Dewastacja budynku postępuje. W środku – gruz, wybite okna, graffiti, zapach pleśni i ślad po licznych włamaniach. Urban explorerzy, którzy dokumentowali willę w ostatnich latach, zwracają uwagę na zachowane fragmenty dawnego wystroju: zdobione gzymsy, kamienne schody i pozostałości mozaik. To nie tylko ruina – to nadal miejsce z duszą, choć dramatycznie zniszczone.
W 2018 roku willę zakupiła firma deweloperska Yareal za około 12 mln zł. Planowano rewitalizację oraz budowę nowego kompleksu mieszkaniowego, lecz protesty mieszkańców i ograniczenia konserwatorskie wstrzymały prace. Do dziś budynek stoi pusty, otoczony płotem, ale nadal wciąga i niepokoi.
Straszy czy nie straszy?
Nie ma twardych dowodów na to, że willa we Wrzeszczu jest nawiedzona. Ale to nie przeszkadza, by stała się symbolem miejskich legend Gdańska. Takie miejsca – z historią, z tajemnicą i z widocznym upadkiem – zawsze będą przyciągać. Może nie duchy, ale na pewno wyobraźnię.
Być może prawdziwe straszydło nie mieszka w piwnicy, tylko w tym, że zabytek o tak bogatej przeszłości stoi samotnie i niszczeje. A to naprawdę przerażające.
Źródła
- Fakt.pl – https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/trojmiasto/...
- ZawszePomorze.pl – https://www.zawszepomorze.pl/artykul/16363...
- Trójmiasto.pl – https://www.trojmiasto.pl/historia/...
- Dziennik.pl – https://wiadomosci.dziennik.pl/historia/...
- SE.pl – https://www.se.pl/trojmiasto/...
💬 KOMENTARZE
Możliwość dodawania komentarzy jest ograniczona tylko do 🔑 zalogowanych użytkowników!