Prawdziwa i aktualna historia - Duch zaprowadził ją do zwłok mężczyzny!

Czy duchy naprawdę istnieją? Wiarygodne opowiadania o duchach nie są dość powszechne. Choć o „prawdziwych” duchach słyszymy naprawdę rzadko, to tego typu historie zawsze dają nam choć odrobinę nadziei na istnienie życia po śmierci.

Phra Samut Chedi jest najbardziej wysuniętą na zachód dzielnicą prowincji Samut Prakan w środkowej Tajlandii. 25 sierpnia 2022 r. zamieszkująca tę okolicę pani Chan Sribua poczuła się bardzo zmęczona po zabawie z wnukami i dlatego postanowiła się zdrzemnąć. Kobieta wyznała, iż gdy tylko udało się jej usnąć, obudził ją przerażający głos, który szepnął jej do ucha, że mieszkający tuż obok 60-letni mężczyzna już nie żyje. Zaskoczona i ogarnięta lękiem, pani Chan Sribua postanowiła udać się do domu sąsiada, aby natychmiast rozwiać wszelkie wątpliwości. Gdy tylko dotarła na miejsce, niestety natknęła się na zwłoki samotnie mieszkającego mężczyzny. Zmarły nazywał się Wongsin Fodam, ale znajomi mówili na niego Ho-Wan.

Duch zaprowadził ją do martwego ciała
Duch zaprowadził ją do martwego ciała

— „Ho-Wan nie żyje” — wyszeptał bezcielesny głos, dotkliwie przerażając staruszkę. Kobieta nigdy wcześniej nie miała styczności ze zjawiskami paranormalnymi, więc wydawało jej się to niezwykle dziwne. Gdy tylko usłyszała ten przerażający głos, ogarnął ją natłok myśli. Głos znikąd? Staruszka pomyślała sobie, że być może oszalała. Jednak, postanowiła zaufać tajemniczemu głosowi, wstała, wzięła prysznic, poszła ulicą do domu innego sąsiada i poprosiła go, aby ten poszedł z nią do domu Ho-Wana. Gdy jednak powiedziała mu o powodach swojej prośby, mężczyzna ze strachu kategorycznie odmówił. W ostateczności kobieta sama poszła zbadać sprawę. Dotarła do chaty Ho-Wana, obeszła ją, a potem weszła do środka i zobaczyła swojego sąsiada leżącego na łóżku. Zastanawiając się, czy mężczyzna żyje, zaczęła go wołać po imieniu.

Ku zaskoczeniu kobiety, Ho-Wan nie tylko nie odpowiadał na jej wołanie, ale w ogóle się nie poruszał. Czując w pomieszczeniu przerażający chłód, pani Chan zebrała się na odwagę i dotknęła nogi mężczyzny, natychmiast zdając sobie sprawę, iż jego ciało było bardzo chłodne. Po przekonaniu się, że samotny mężczyzna nie żyje, Tajka niezwłocznie powiadomiła policję.

Po przybyciu na miejsce, funkcjonariusze policji postanowili przyjrzeć się okolicznościom śmierci mężczyzny. Wstępna analiza ciała wykazała, że Ho-Wan zmarł trzy dni wcześniej, prawdopodobnie z przyczyn naturalnych. Na jego ciele nie było śladów przemocy. Nic nie wskazywało na udział osób trzecich, czyli na zabójstwo.

Chan Sribua niezwłocznie wyjaśniła policji, że do chaty sąsiada zaciągnął ją głos ducha zmarłego mężczyzny. Sądząc po brzmieniu wspomnianego głosu, starsza kobieta szybko skojarzyła go ze swoim sąsiadem. Tajka oznajmiła, że najprawdopodobniej mężczyzna chciał w ten sposób powiadomić sąsiadów o swojej śmierci.

Lokalna prasa donosi, że Ho-Wan był nałogowym pijakiem, który codziennie spożywał alkohol i że chociaż był zatrudniony w fabryce, nigdy nie miał pieniędzy na jedzenie. Chang Sribua nieustannie litowała się nad nim i zanosiła mu jedzenie. Starsza kobieta była jedyną osobą w sąsiedztwie, która utrzymywała z tym dżentelmenem jakikolwiek związek afektywny. Ostatni raz widziała go 20 sierpnia, dwa dni przed jego śmiercią. Wówczas dała mu jedzenie i wodę. Wygląda na to, że Chang Sribua była jedyną osobą, która dobrze traktowała Ho-Wana i być może dlatego duch zmarłego mężczyzny zwrócił się właśnie do niej.

Po tym, jak ciało Ho-Wana zostało przewiezione do miejscowego Instytutu Kryminalistycznego i wykonano na nim sekcję zwłok, policja oficjalnie potwierdziła, że nie traktują śmierci wspomnianego mężczyzny jako podejrzanej.

Bibliografia:

1 - TSB News - Woman, Chan Sribua, narrates how ‘ghost’ informed her of her neighbour’s death and led her to his dead body.

Spodobał Ci się artykuł? Podziel się nim ze znajomymi!