Najbardziej nawiedzony cmentarz – Ostrzeżenie: wchodzisz tam na własną odpowiedzialność!
Z pozoru to miejsce, jakich wiele w Europie – kamienne nagrobki, szare niebo, porośnięte mchem płyty z zatartymi nazwiskami. Ale ci, którzy przekraczają bramę Greyfriars Kirkyard w Edynburgu, często wychodzą stamtąd odmienieni. Niektórzy z siniakami. Inni z zadrapaniami. A jeszcze inni – z traumą, o której nie chcą mówić głośno. To nie legenda. To miejsce, w którym setki ludzi doświadczyły czegoś, czego nie potrafili wyjaśnić.
Historia, która nigdy nie umarła
Greyfriars powstał w połowie XVI wieku jako miejski cmentarz dla Edynburga. Przez stulecia pochowano tu wielu uczonych, poetów i polityków. Ale to, co dziś czyni to miejsce jednym z najbardziej przerażających zakątków Europy, wiąże się z pewnym rozdziałem szkockiej historii – krwawym i zapomnianym.
W 1679 roku do ogrodzonej części cmentarza trafiło niemal 1200 więźniów – członków ruchu Covenanterów. Wielu zmarło. Inni zostali brutalnie straceni. W miejscu ich śmierci do dziś panuje cisza, która nie jest spokojna. Tuż obok pochowano ich oprawcę – sędziego George’a Mackenzie’ego, zwanego „Krwawym Mackenziem”. To właśnie jego mauzoleum zyskało mroczną sławę.
Przeklęty grobowiec
Wśród lokalnych opowieści o Greyfriars Kirkyard szczególnie mocno zapisała się ta, która dotyczy wydarzenia z 1999 roku. Według świadków i przewodników to właśnie wtedy bezdomny mężczyzna, próbując uchronić się przed zimnem i szkockim deszczem, postanowił wejść do grobowca George’a Mackenzie’ego. Noclegu szukał w najgorszym z możliwych miejsc — wewnątrz samego mauzoleum. Co gorsza, ułożył się na jego trumnie. W pewnym momencie spróchniałe wieko ustąpiło pod jego ciężarem i mężczyzna wpadł prosto do środka, wśród rozkładających się szczątków. Uciekł z krzykiem, twierdząc, że obudził coś, co nie powinno być już obecne w tym świecie.
Nie trzeba było długo czekać na potwierdzenie tych słów. Od tamtej pory zaczęły się dziać rzeczy, które przewodnicy starannie dokumentowali: omdlenia, ataki paniki, fizyczne urazy. Coś rzeczywiście się przebudziło – i pozostaje w pełni aktywne. Ci, którzy wierzą w duchy, nie mają wątpliwości: to duch Mackenzie’ego mści się na każdym, kto zakłóci jego wieczny spoczynek. Nie bez powodu — Mackenzie nie zaznał spokoju nawet po śmierci. W 2004 roku grupa młodych wandali włamała się do jego krypty, otworzyła trumnę i — według relacji — wyjęła jego czaszkę. Nie poprzestali na tym. Z czaszki zrobili... piłkę i kopali nią po cmentarnym trawniku.
To, co od tamtej pory dzieje się w Greyfriars, przeraża nawet najbardziej sceptycznych. Badacze zjawisk paranormalnych z Edynburga podają, że tylko w ostatnich latach co najmniej 170 osób zasłabło podczas zwiedzania cmentarza, a 500 innych miało paść ofiarą ataku. Ich świadectwa są zaskakująco podobne: ktoś ich popychał, drapał, parzył, a nawet bił. Niektórzy wychodzili stamtąd z krwawiącym nosem, a inni — z połamanymi żebrami lub siniakami, które pojawiły się... dosłownie znikąd.
Rany, których nikt nie zadał
Uczestnicy nocnych wycieczek donoszą o szarpnięciach, dusznościach i uczuciu obecności. Wiele osób zauważa dopiero po powrocie do hotelu, że ich ciała są pokryte zadrapaniami lub siniakami.
„Wycieczka trwała może trzydzieści minut. Nic nie czułam. Dopiero po powrocie do pokoju zauważyłam, że moje plecy są całe w zadrapaniach. Wyglądało to, jakby ktoś mnie pazurami pociął. Ale nikt mnie nie dotknął.”
Zgłoszenia obejmują także złamania żeber, obojczyków i poważne kontuzje – wszystko bez kontaktu fizycznego. Jedna kobieta trafiła do szpitala z poważnym urazem barku, mimo że po prostu… stała.
Duch, który atakuje
Duch George’a Mackenzie’ego jest uważany za sprawcę tych zjawisk. Od 1999 roku odnotowano setki przypadków obrażeń. Egzorcysta Colin Grant, który próbował oczyścić mauzoleum, zmarł wkrótce po drugiej próbie.
Śledzony poza cmentarzem
Niektóre osoby zgłaszały, że po powrocie do domu duch nie przestawał działać. Zaczęły się dziwne sny, paraliże senne, a nawet kolejne rany.
„Myślałam, że to koniec, gdy wyszliśmy z wycieczki. Ale po tygodniu w domu zaczęłam się budzić z zadrapaniami. Co noc inne. Moje koty chowały się w kącie. Przysięgam, że coś przyszło za mną.”
Sugestia czy coś więcej?
Naukowcy próbowali wyjaśnić zjawiska z pomocą urządzeń pomiarowych – bez skutku. Choć wielu badaczy wskazuje na autosugestię i lęk, nie potrafią oni logicznie wytłumaczyć fizycznych obrażeń. Rany, które powstają bez dotyku, pozostają największą zagadką tego miejsca.
Źródła
- Henderson, J.-A., The Ghost That Haunted Itself, 2001.
- City of the Dead Tours – dokumentacja incydentów z Greyfriars Kirkyard
- MentalFloss.com – “Greyfriars Kirkyard and the Mackenzie Poltergeist”
- Reddit r/Paranormal – relacje turystów
- IcySedgwick.com – artykuł o Mackenzie Poltergeist
- TheLittleHouseofHorrors.com – opisy kontuzji i śledzenia duchów
- The Scotsman – artykuły archiwalne
- BBC Scotland – reportaże o próbach egzorcyzmu
Dodaj komentarz