Die Glocke – Dzwon nazistów, który miał pokonać czas
W historii II wojny światowej nie brakuje mrocznych tajemnic i niedopowiedzianych wątków, ale niewiele z nich dorównuje legendzie „Die Glocke” – urządzenia, które według relacji świadków i badaczy miało moc przekraczającą granice znanej fizyki. Stworzone rzekomo przez nazistowskich naukowców w ostatnich miesiącach wojny, ukrywane w kompleksach Dolnego Śląska, Die Glocke – „Dzwon” – miał być efektem badań nad grawitacją, promieniowaniem i manipulacją czasem.
Urządzenie miało śmiertelnie niebezpieczne działanie, tajemniczy skład wewnętrzny i właściwości, które sugerowały, że jego prawdziwe przeznaczenie pozostawało znane jedynie nielicznym. Choć dziś nie ma na to twardych dowodów, wiele źródeł sugeruje, że ostatni eksperyment z Die Glocke zakończył się nieprzewidywalnie – „dzwon” po prostu zniknął. Czy został zniszczony? A może – jak sugerują niektórzy – wyrwał się z czasoprzestrzeni i przeniósł się w przyszłość? Teorie te znajdują niepokojące echo w wydarzeniach z lat 60. XX wieku, kiedy to w Kecksburgu w stanie Pensylwania świadkowie opisywali spadający z nieba obiekt przypominający… dzwon z nazistowskimi znakami. Przypadek? Zbiorowa halucynacja? A może najprawdziwszy dowód na to, że III Rzesza rzeczywiście eksperymentowała z technologią, która do dziś wykracza poza nasze zrozumienie?
Sekretna broń, której nie było?
Die Glocke, czyli po niemiecku „Dzwon”, to rzekomy efekt jednego z tajnych projektów SS realizowanych pod koniec wojny. Opisany po raz pierwszy przez polskiego dziennikarza Igora Witkowskiego, zyskał międzynarodową sławę po publikacjach Nicka Cooka – brytyjskiego dziennikarza lotniczego i autora książki The Hunt for Zero Point.
Choć żadne oficjalne dokumenty potwierdzające istnienie Die Glocke nie zostały odnalezione, relacje te bazują na zeznaniach byłych oficerów SS, przede wszystkim generała Jakoba Sporrenberga. Z opisów tych wynika, że urządzenie miało kształt dużego dzwonu lub kapsuły, mierzącej blisko trzy metry wysokości i około półtora metra szerokości. Wykonane było z ciężkiego metalu, z grubymi ceramicznymi ściankami, co miało chronić przed potężnym promieniowaniem. Wewnątrz znajdowały się dwa cylindryczne bębny obracające się w przeciwnych kierunkach z ogromną prędkością. Ich ruch wzbudzał tajemniczą substancję – Xerum 525 – opisywaną jako fioletowo-czerwony żel o właściwościach silnie radioaktywnych. Substancja ta miała być przechowywana w specjalnych ołowianych ampułkach, a jej precyzyjny skład pozostaje nieznany.
Podczas pracy urządzenie generowało intensywne pole elektromagnetyczne i emitowało niebieskawy blask. Według relacji, jego aktywacja prowadziła do śmiertelnych skutków wśród obsługi naziemnej – osoby przebywające w pobliżu umierały w wyniku wewnętrznych krwotoków, a u zwierząt doświadczalnych obserwowano deformacje i krystalizację tkanek. Die Glocke miało rzekomo oddziaływać również na czas – zegarki przestawały działać, a otoczenie urządzenia ulegało dziwnym zniekształceniom, jakby przestrzeń wokół niego „falowała”.
Budowa Die Glocke
Według opisów m.in. Witkowskiego i Cooka:
- Die Glocke stało pionowo (jak dzwon);
- wewnętrzne cylindry/bębny były ułożone jeden w drugim, współosiowo z pionową osią urządzenia;
- oba bębny obracały się w przeciwnych kierunkach wokół tej samej osi – czyli tworzyły coś w rodzaju układu gyroskopowego;
- pomiędzy bębnami znajdował się zbiornik z Xerum 525, którego pobudzenie miało generować efekty pola (grawitacyjnego, elektromagnetycznego, czasowego);
- całość była umieszczona w ciężkiej osłonie ceramicznej i metalowej, przypominającej z zewnątrz klasyczny dzwon.

Czasoprzestrzeń w rękach III Rzeszy?
Hipoteza, że nazistowscy naukowcy eksperymentowali z manipulacją czasoprzestrzenią, może na pierwszy rzut oka brzmieć jak element literatury science-fiction. Jednak warto zauważyć, że niektóre z koncepcji teoretycznych, na których mogły opierać się podobne eksperymenty, nie są zupełnie oderwane od nauki. Fizyka XX wieku – zwłaszcza po opublikowaniu ogólnej teorii względności przez Alberta Einsteina – zaczęła poważnie rozważać możliwość istnienia anomalii czasoprzestrzennych, takich jak zakrzywienie czasoprzestrzeni, tunele czasoprzestrzenne czy tzw. „mosty Einsteina-Rosena”. Według ogólnej teorii względności, silne pola grawitacyjne – szczególnie w ekstremalnych warunkach, takich jak czarne dziury – mogą wpływać na upływ czasu. W praktyce oznacza to, że czas nie jest stały: może płynąć szybciej lub wolniej w zależności od siły grawitacji i prędkości poruszającego się obiektu. Istnieje także teoretyczna możliwość utworzenia tzw. tuneli czasoprzestrzennych – skrótów między dwoma punktami w czasoprzestrzeni – które potencjalnie mogłyby zostać użyte do podróży w czasie lub natychmiastowego przemieszczenia się na ogromne odległości.
Niektóre spekulacje sugerują, że Die Glocke mogło działać na zasadzie generowania ekstremalnie silnych pól elektromagnetycznych i rotacyjnych, które – jeśli odpowiednio skonfigurowane – mogłyby prowadzić do lokalnego zakrzywienia czasoprzestrzeni. W tej teorii bębny wewnątrz urządzenia, poruszające się przeciwnie z ogromną prędkością, pełniłyby rolę tzw. wirujących mas zdolnych do wytwarzania efektu podobnego do przewidzianego w eksperymentach z ramieniem Lense’a-Thirringa (tzw. frame dragging) – czyli zjawiska, w którym obracające się ciało zakrzywia przestrzeń wokół siebie.

Niektórzy fizycy, jak Harold Puthoff i dr Eric Davis, rozważali w swoich pracach teoretycznych możliwość istnienia egzotycznych napędów bazujących na manipulacji czasoprzestrzenią, w tym tzw. negative energy density – ujemnej gęstości energii, która mogłaby stabilizować tunele czasoprzestrzenne. Co ciekawe, w kontekście Die Glocke wspomina się również o potencjalnym wpływie urządzenia na czas lokalny – zegarki miały zatrzymywać się, a osoby przebywające w pobliżu doświadczały zaburzeń świadomości, jakby rzeczywistość „rozpływała się” na ich oczach.
Niektórzy teoretycy z nurtu parafizyki uważają, że Die Glocke mogło być prymitywnym, eksperymentalnym napędem typu „warp drive” – takim, który nie przemieszcza obiektu przez przestrzeń, ale zakrzywia przestrzeń wokół niego. Tego typu koncepcje badane są dziś przez NASA i DARPA w ramach projektów badawczych związanych z podróżami międzygwiezdnymi.
Choć nie istnieją dowody na to, że nazistowscy naukowcy faktycznie rozumieli, jak manipulować czasem lub przestrzenią, nie można zapominać, że Niemcy prowadzili intensywne badania nad nowatorskimi formami energii, zaawansowaną fizyką i niekonwencjonalnymi napędami. Działali przy tym często poza granicami ówczesnej etyki i bezpieczeństwa, co mogło doprowadzić do eksperymentów o nieprzewidywalnych skutkach.
Czy zatem Die Glocke było wyłącznie pseudonaukowym eksperymentem o tragicznych skutkach, czy może rzeczywiście otarło się o granice tego, co dziś nazywamy fizyką teoretyczną? Jedno jest pewne – jeśli jakiekolwiek dane na ten temat przetrwały w archiwach, to są one do dziś ściśle strzeżone.
Powrót po latach? Incydent Kecksburg
Tajemnicze zniknięcie Die Glocke po wojnie doprowadziło do spekulacji, że urządzenie mogło się kiedyś... pojawić ponownie. Właśnie w tym kontekście najczęściej przywołuje się incydent z Kecksburga w Pensylwanii, który miał miejsce 9 grudnia 1965 roku. Świadkowie widzieli spadający z nieba ognisty obiekt, który rozbił się w pobliskim lesie. Na miejscu szybko pojawiło się wojsko, które zabezpieczyło teren i usunęło obiekt – opisywany jako metaliczny, przypominający dzwon, z wygrawerowanymi dziwnymi symbolami.
Choć oficjalna wersja mówiła o meteorycie, zbyt wiele szczegółów nie pasowało do tej narracji. Szybko pojawiły się teorie, że obiekt z Kecksburga mógł być właśnie Die Glocke – który po dwóch dekadach „przeskoczył” w czasie z Europy Środkowej do USA. Czy był to efekt uboczny eksperymentu z 1945 roku? A może kontrolowane użycie technologii, która pozwoliła przenieść artefakt przez czas i przestrzeń?
Relacje świadków incydentu w Kecksburgu (1965)
9 grudnia 1965 roku mieszkańcy Kecksburga w stanie Pensylwania byli świadkami zjawiska, które do dziś pozostaje jedną z największych zagadek ufologii w USA. Tego wieczoru obserwowano kulę ognia spadającą z nieba, a w pobliskim lesie miało dojść do tajemniczego lądowania obiektu przypominającego dzwon. Oto, co mówili świadkowie:
„To nie był meteoryt. To coś wylądowało. Spadło z nieba, ale nie rozbiło się. Po prostu jakby… osiadło.”
— Bill Bulebush, mieszkaniec Kecksburga
Źródło: History Channel – UFO Files: The Kecksburg Incident (archiwum)
„Zobaczyłam coś, co wyglądało jak metaliczny dzwon. Miał około trzech metrów wysokości i był pokryty dziwnymi symbolami – wyglądały jak egipskie hieroglify lub coś podobnego.”
— Ruth Ann Wuestner, świadek wydarzenia
Źródło: Greensburg Tribune-Review, artykuł archiwalny cytowany przez Stan Gordon
„Wojsko przyjechało błyskawicznie. Kazali nam się odsunąć i zamknęli cały teren. Po kilku godzinach coś dużego zostało zabrane na ciężarówce pokrytej brezentem. Od tego momentu już nikt nie mógł się zbliżyć.”
— James Romansky, strażak ochotnik
Źródło: Interview with Stan Gordon – Kecksburg: The Untold Story
„Widziałem, jak z lasu wyjeżdżał wojskowy konwój. Jeden z pojazdów miał na pace coś dużego i okrągłego, owiniętego w płachtę. To nie była żadna rakieta. Nigdy czegoś takiego nie widziałem.”
— John Hays, rolnik z Kecksburga
Źródło: Pittsburgh Post-Gazette (relacja cytowana w dokumencie Discovery Channel)
„To, co tam było, nie należało do nas. Moim zdaniem, rząd od samego początku wiedział, czym jest ten obiekt.”
— Stan Gordon, badacz zjawisk UFO, prowadzący śledztwo od 1965 r.
Źródło: Oficjalna strona Stana Gordona
Kluczowe postacie powiązane z Die Glocke
Postacie historyczne (rzekomo zaangażowane w eksperyment)
1. Hans Kammler
Generał SS i inżynier, odpowiedzialny za nadzór nad projektami Wunderwaffe (cudownych broni). Uważa się, że to on nadzorował najbardziej tajne badania, w tym prace nad Die Glocke. Kammler zaginął pod koniec wojny w tajemniczych okolicznościach – jego ciało nigdy nie zostało odnalezione, co tylko podsyca teorie, że uciekł z pomocą aliantów lub samym „Dzwonem”.
2. Jakob Sporrenberg
Generał SS, którego zeznania – rzekomo pozyskane przez polskiego wywiadowcę – miały zawierać szczegółowy opis eksperymentów związanych z Die Glocke. Miał twierdzić, że w trakcie jednego z testów zginęło kilkunastu naukowców.
3. Walther Gerlach
Fizyk, członek zespołu pracującego nad technologiami III Rzeszy, m.in. eksperymentami z polem magnetycznym i atomami. Jego nazwisko pojawia się w kontekście Die Glocke jako jednego z naukowców, którzy mogli mieć dostęp do zaawansowanych badań związanych z magnetyzmem i rezonansami.
4. Wernher von Braun (hipotetycznie)
Choć nie ma dowodów, że był bezpośrednio zaangażowany w projekt Die Glocke, jego praca nad rakietami V2 oraz późniejsza współpraca z NASA w ramach Operacji Paperclip budzi podejrzenia, że mógł znać szczegóły lub być powiązany z pokrewnymi projektami technologicznymi.
Dziennikarze i współcześni badacze
1. Igor Witkowski
Polski dziennikarz i badacz, który jako pierwszy opisał historię Die Glocke w książce Prawda o Wunderwaffe (2000). Twierdził, że widział transkrypcję zeznań Sporrenberga dotyczących tajnych nazistowskich projektów.
2. Nick Cook
Brytyjski dziennikarz lotniczy, autor książki The Hunt for Zero Point, który spopularyzował temat Die Glocke w świecie anglojęzycznym. Na podstawie badań Witkowskiego i własnych śledztw powiązał dzwon z tzw. technologią napędu opartą na energii „zero point”.
3. Joseph P. Farrell
Historyk i autor teorii alternatywnych. W swoich książkach – m.in. Reich of the Black Sun – rozwinął teorię, że Niemcy prowadzili intensywne badania nad technologią opartą na torsji, energii próżni i czasoprzestrzeni.
4. Linda Moulton Howe
Amerykańska dziennikarka śledcza i ufolog. Choć nie badała bezpośrednio Die Glocke, jej prace dotyczące incydentu w Kecksburgu często przywoływane są przez tych, którzy uważają, że „dzwon” pojawił się w Pensylwanii w 1965 roku.
5. Steven M. Greer (w tle)
Choć znany głównie z badań nad zjawiskami UFO, Greer w swoich wykładach wielokrotnie odnosił się do technologii przejętych od nazistów, które mogły mieć zastosowanie w amerykańskich programach tajnych – w tym prawdopodobnie również Die Glocke.
Tajemnica, która trwa
Do dziś nie ma jednoznacznych dowodów na istnienie Die Glocke. Nie odnaleziono żadnych fragmentów urządzenia, dokumentacji technicznej ani potwierdzenia obecności Xerum 525. Jednak brak twardych dowodów nie zniechęca badaczy i pasjonatów historii alternatywnej. Wielu uważa, że dokumenty mogły zostać zniszczone lub przejęte przez aliantów, a sama technologia – utajniona i rozwijana potajemnie po wojnie.
Choć mainstreamowa nauka traktuje temat Die Glocke jako fikcję lub mit, trudno zignorować liczbę powracających relacji, tajemniczych incydentów i milczenie archiwów wojskowych. A może to właśnie dowód na to, że Die Glocke... naprawdę przekroczyło granicę czasu?
Dodaj komentarz