W klatce pięciu zmysłów. Jak bardzo ograniczone jest nasze postrzeganie rzeczywistości?
Wyobraź sobie, że wszystko, co znasz, co czujesz i w co wierzysz, to zaledwie cienka warstwa rzeczywistości – jakbyś całe życie patrzył na świat przez wąską szczelinę. Ufasz temu, co widzisz. Ale co, jeśli prawda znajduje się poza zasięgiem Twojego wzroku, słuchu, dotyku, węchu i smaku? Co, jeśli ogrom istnienia leży tuż obok Ciebie – ale nie masz żadnego narzędzia, by to zauważyć?
Ludzka percepcja wydaje się kompletna, bo nigdy nie poznaliśmy niczego poza nią. A jednak nauka mówi jasno: to, co odbieramy zmysłami, to jedynie fragment – mikroskopijny wycinek rzeczywistości.
Tylko to, co potrafimy zarejestrować
Nasze oczy dostrzegają zaledwie 0,0035% spektrum elektromagnetycznego. To tak, jakbyś z całego oceanu światła wyłowił jedną kroplę. Nie widzimy promieniowania gamma, fal radiowych, mikrofal, podczerwieni ani ultrafioletu. A przecież one istnieją – mamy urządzenia, które je wykrywają.
Z kolei nasz słuch obejmuje zakres od 20 Hz do 20 000 Hz. To nic w porównaniu z możliwościami zwierząt. Nietoperze słyszą ultradźwięki, słonie – infradźwięki, psy wychwytują dźwięki, które dla nas są ciszą.
Zmysł węchu? Słaby, zwłaszcza w porównaniu z niedźwiedziem, który potrafi wyczuć ofiarę z odległości kilometrów. Dotyk? Ograniczony do powierzchni skóry. Smak? Wystarczy odrobina przeziębienia, by zupełnie przestać go odczuwać.
Czy więc świat, który postrzegamy, jest prawdziwy? Tak – ale tylko w takim stopniu, w jakim filtr może oddać całość obrazu. Nasze ciało to właśnie taki filtr – biologiczna maszyna selekcjonująca dane, które są dla nas „użyteczne”, a niekoniecznie prawdziwe.
Zmysły, których nie mamy – a o których wiemy
Niektóre zwierzęta widzą światło spolaryzowane. Inne wyczuwają pole magnetyczne Ziemi i korzystają z niego jak z wewnętrznego kompasu. Są organizmy, które widzą w ultrafiolecie, słyszą pod wodą na odległość setek kilometrów albo porozumiewają się za pomocą impulsów elektrycznych.
Wiemy o tych zmysłach, choć sami ich nie posiadamy. Badania pokazały, że ludzki mózg może nauczyć się odbierać nowe typy informacji, jeśli tylko stworzymy dla niego odpowiedni interfejs.
To dowód na to, że nasze poznanie jest elastyczne – ale tylko do momentu, gdy ma jakikolwiek „punkt zaczepienia”.
A co, jeśli są zmysły, których nie umiemy sobie nawet wyobrazić?
I tu dochodzimy do sedna. Być może istnieją sposoby odbierania rzeczywistości, które nie mają nic wspólnego z naszymi kategoriami. Nie są "dźwiękiem", "światłem" ani "bodźcem". Nie poddają się tłumaczeniu na znane formy.
Jak wyjaśnić ideę światła osobie ślepej od urodzenia? Jak opisać kolor komuś, kto nigdy nie widział? Jak przekazać pojęcie muzyki maszynie bez mikrofonu?
My, ludzie, możemy być "ślepi" na coś, co nie tylko niewidzialne – ale zupełnie niepojmowalne. Bo nie tylko nie mamy zmysłu, który to rejestruje – nie mamy pojęcia, że ten zmysł mógłby istnieć.
To tak, jakbyś był istotą dwuwymiarową – zamkniętą w kartce papieru – i próbował zrozumieć, czym jest kula. Dla Ciebie byłaby to seria zmieniających się okręgów. Nigdy nie zobaczysz jej w pełni, bo Twój świat nie ma wymiaru, w którym kula istnieje.
Mózg nie odbiera świata – on go tworzy
Badania neurologiczne pokazują, że mózg nie jest biernym rejestratorem rzeczywistości. On ją symuluje, tworzy w oparciu o niepełne dane. To, co widzimy, słyszymy i czujemy, to interpretacja – nie "nagranie wideo" z rzeczywistości. Percepcja to konstrukt, który działa, bo jest ewolucyjnie skuteczny – a nie dlatego, że jest prawdziwy.
Jak pisze neurokognitywista Donald Hoffman:
„Nasze zmysły nie pokazują nam prawdy. Pokazują coś, co pomaga nam przetrwać.”
Co istnieje, o czym nie potrafimy nawet pomyśleć?
To pytanie zadawał już filozof Thomas Nagel w swoim słynnym eseju „Jak to jest być nietoperzem?”. Skoro nie mamy ciała nietoperza, jego zmysłów, jego umysłu – nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie jego doświadczenia. Możemy je analizować, mierzyć, opisywać – ale nie przeżyć.
Idąc dalej – być może w rzeczywistości istnieją struktury, byty, oddziaływania, których nie możemy odkryć nie dlatego, że są zbyt subtelne, ale dlatego, że nasz mózg nie potrafi nawet zadać odpowiedniego pytania.
Gdzie kończy się nauka, a zaczyna tajemnica?
Jeśli istnieją zmysły, których nie posiadamy – i których nawet nie potrafimy sobie wyobrazić – to być może niektóre zjawiska uznawane dziś za "niewyjaśnione" są po prostu poza naszym zakresem poznawczym.
Od tysięcy lat ludzie donoszą o doświadczeniach, które wymykają się logice: nagłe przeczucia, spotkania z "obecnością", uczucie bycia obserwowanym, widzenie światła bez źródła, stany świadomości poza ciałem, głosy wewnętrzne, synchroniczne zbiegi okoliczności. Być może nie są to halucynacje ani cuda, ale interakcje z czymś realnym – tyle że działającym poza naszym systemem odbioru.
Nie widzimy promieniowania UV, dopóki nie użyjemy filtra. Może „duchowość” to właśnie ten filtr – niedoskonały, ale intuicyjny. Niektóre hipotezy idą dalej: świadomość może nie być tylko produktem mózgu, lecz istnieć poza nim. W takim ujęciu nasze zmysły nie są drzwiami do świata – lecz drzwiami do ograniczenia. Zamykają nas na to, co subtelne, niematerialne, niewyrażalne. To nie znaczy, że wszystko niewyjaśnione to zjawisko paranormalne. Ale nie wszystko, czego nie rozumiemy, jest nierzeczywiste.
Zmysły duchowe, których nie mamy?
Jeśli nasze biologiczne zmysły obejmują tylko skrawek rzeczywistości, to być może niektóre zjawiska – uważane dziś za paranormalne czy ezoteryczne – nie są wcale „niewyjaśnione”, lecz po prostu niewykrywalne przez nasz obecny aparat poznawczy. Mogą być jak ultrafiolet dla ślepca: realne, ale niewidzialne.
Ludzie od wieków doświadczają rzeczy, które nie pasują do żadnej znanej kategorii zmysłowej:
- odczucie czyjejś obecności mimo pustego pomieszczenia;
- przeczucia, które ratują życie;
- głosy, które ostrzegają lub prowadzą;
- światło duchowe widziane przez osoby niewidome;
- wyjścia z ciała w czasie wypadków lub śmierci klinicznej;
- zbiegi okoliczności, które wydają się „ustawione” z góry.
Z punktu widzenia nauki są to najczęściej halucynacje, błędy poznawcze. Ale z punktu widzenia niewyobrażalnych zmysłów, których nie posiadamy, może to być zaledwie ślad czegoś więcej.
Nie oznacza to, że każde doświadczenie jest dowodem na istnienie „czegoś poza”.
Ale dopóki istniejemy w klatce pięciu zmysłów, nie możemy wykluczyć, że te zjawiska to echa świata, którego nie umiemy jeszcze zauważyć – nie z braku wiary, lecz z braku percepcji.
Świat poza naszym zasięgiem
Nie chodzi tu tylko o duchy, kosmitów czy mistykę. Chodzi o prosty, ale dojmujący fakt: może istnieć coś zupełnie realnego, fizycznego, nawet banalnego – ale dla nas absolutnie niewykrywalnego, bo nie mamy ani zmysłów, ani koncepcji, by to zauważyć!
Jesteśmy jak ryby w akwarium – przekonani, że tafla wody to koniec świata. Tymczasem być może nad tą taflą znajduje się coś, co trwa cały czas. Co przenika przez nas. Ale my – jako istoty biologiczne – nie mamy jak tego pojąć.
Bibliografia
- Donald D. Hoffman – The Case Against Reality
- Thomas Nagel – What Is It Like to Be a Bat?
- David Eagleman – badania nad rozszerzaniem percepcji
- Antonio Damasio – Self Comes to Mind
- V.S. Ramachandran – badania nad mózgiem i zmysłami uzupełniającymi
Dodaj komentarz